Recenzję gry znajdziesz tutaj: Miasto Szpiegów – Estoril 1942
Foteczki! Miasto Szpiegów – Estoril 1942 w pełnej krasie. Szybki unboxing jeszcze zanim zaczniecie weekend, a recenzja zapewne w przeciągu coś około tygodnia, może dwóch.
Tymczasem pogapcie się chwilę, miłego. :>
Instrukcja jak instrukcja. Podobna z wyglądu do pudełka, dobrze napisana. Brak zastrzeżeń.
Karty pomocy, które zawierają krótki spis tego co w trakcie rozgrywki mocno się przydaje. Opis zdolności, przebieg rundy.
Kafle z rewersu, ściśle tajne…
Trochę większe kafle. To modułowa plansza, która w trakcie gry dość często się zmienia. Na początku wydawała mi się bardzo nieczytelna, teraz nie mam z nią żadnych problemów.
I znowu kafle, to te co wyżej, ale częściowo od drugiej 'mańki'. Przedstawiają postaci startowe, oznaczone specjalną ikonką w prawym górnym roku kafelka. I pozostałe, które można zdobywać (rekrutować?) w ciągu partii.
Tak wyglądają trochę bliżej. Kolorowe, ze sporą dawką ikon.
Te trzy to promoski, dodatkowe, które zdaje się dało radę zgarnąć przy preorderze.
Te tutaj z kolei to misje, pozwalają zebrać trochę więcej punktów na koniec rozgrywki – przy spełnieniu odpowiednich wymagań.
Duże i czarne – tył kafla planszy (jeśli to kogoś interesuje.. ;]). Trochę drewnianych kostek, kafel do oznaczania przebiegu partii – 4 rundy gry. Na deser dwie kości, potrzebne do rozpatrzenia efektu jednego z miejsc.
I jeszcze taki tam kadr z planszą oraz rozłożonymi agentami. Finito!
Unboxing dokonany dzięki uprzejmości wydawnictwa Rebel. Dzięki!