Uwaga, ważne. Materiał reklamowy – egzemplarz gry otrzymałem bezzwrotnie od wydawnictwa Board&Dice.
Więcej zdjęć? Dodatkowy wpis znajdziesz tu: Look inside! – Dice Brewing
– Mieszaj powiedziałem! MIESZAJ!
– No mieszam szefie! Mieszam jak dobry didżej na dekach!
– WIDZISZ JAK SIĘ BŁYSZCZY!? MIESZAJ MI TOOO!
<dwie godziny później>
– Uff… Padam z nóg. Podaj mi złocistego chłopcze. Muszę zwilżyć wargi.
– Ugh. Już niosę szefie.
– Szybciej! Ile mam czekać. Wszystko tu muszę robić sam.
Młody podreptał do stołu, zmęczone ręce obijały się o jego szerokie biodra, tak bardzo niepodobne do typowych, męskich. Wyglądał komicznie biegnąc wyprostowany jak struna i machając na boki jak zwichrowany wentylator.
– Ahhh… to jest życie. To jest życie, mówię Ci synu. Sprzedamy ten wywar jak świeże bułeczki. To będzie hit lata dzieciaku!
– Tak jest szefie. Hit lata.
– A co Ty taki niemrawy? Trochę uśmiechu wetrzyj w tą smutną facjatę. Co Ci się znowu nie podoba?
– Bo… pomyślałem sobie… czy nie moglibyśmy zainwestować w taki prawdziwy… porządny… no chociaż w ten… w sito i mieszadło jakie… – chłopak próbował wysłowić się najdelikatniej jak umiał. Wiedział co usłyszy za chwilę.
– Młody. Usiądź. Coś Ci wytłumaczę.
Młody usiadł.
– Słuchaj uważnie.
Nie słuchał uważnie. Znał te bujdę od podszewki. Eh… zaraz się zacznie.
– To co Ci powiem to tajemnica. Przekazywana z pokolenia na pokolenie.
Zamknij się, proszę Cię, zamknij się… – pomyślał.
– To co tu robimy, to najlepszy napój na całym świecie! Nie można skalać go zimnym metalem i bezduszną chochlą. Wszystko trzeba robić ręcznie. Niepowtarzalny smak i krystaliczną konsystencję uzyskasz tylko wtedy, kiedy włożysz w to wszystko… serce!
Pot, łzy i paznokcie… złuszczony naskórek! I ten pot, zdecydowanie pot. – przemknęło mu przez myśl.
– Ja też jestem zmęczony, gadam do Ciebie od blisko trzech godzin. Wiesz jak się teraz czuję? I nie narzekam!
… nie bolą Cię nogi Panie? A może wymasować plecki…?
– Właściwie mógłbyś wymasować mi plecy. Ale nie, Ty wolisz narzekać. Kiedy byłem w Twoim wieku… blah blah blah blah…
<dwadzieścia minut później>
– I tak właśnie powstaje nasz najlepszy produkt. Bedziemy nie tylko sławni, ale również bogaci!
– Zwalniam się.
– To będzie przebój, zawojujemy rynek jak prawdzi…
– Zwalniam się!
– …wi… co?
Młody odwrócił się na pięcie i odszedł. Idąc przez pokój łokcie podrygiwały mu wesoło. Czucie powoli zaczynał wracać. Odrętwienie sięgało już tylko łokci. Rozluźnione przedramiona wciąż wyglądały jakby w środku były zupełnie puste, no co najwyżej wypełnione roztopioną plasteliną. Chyba nie muszę dodawać, że o chwyceniu klamki nie było w ogóle mowy.
Dice Brewing drogi Czytelniku. Słyszałeś o niej czy nie, za chwilę będziesz miał okazję przeczytać fragment mojej opinii na jej temat. To gra planszowa orbitująca wokół kości, puli znaczników, kart i kilku planszetek. Traktująca o dość nietypowym temacie warzenia piwa i ciekawym mechanizmie wykorzystania kości. Pamiętaj proszę, że powyższy wstępniak raczej nijak ma się do samej gry, jest tylko czystym wymysłem autora niniejszej recenzji. I tu poprzestańmy z tym i tak przydługim już wstępem. Przejdźmy do zasad i kilku podstawowych informacji.
Info:
Autorzy: Filip Głowacz, Ireneusz Huszcza
Polski wydawca: Board&Dice
Liczba graczy: 2-4
Czas gry: ~45-90 minut
Krótko i ogólnie, czyli część o regułach:
Prawa rządzące w Dice Brewing nie należą do bardzo skomplikowanych. Schemat rozgrywki (choć to tylko ogólniki) po krótce wygląda następująco. Gracze zaopatrują się w małe plansze, kilka startowych kości: żółtą, zieloną, niebieską i czarną, dobierają kartę magazynu, nasionko oraz przygotowują pozostałe niezbędne do zabawy elementy. Wśród nich pojawi się na przykład: pula różnokolorowych kości, karty targowiska oraz czarnego rynku, a wraz z nimi trochę żetonów akcji i składników. Wyłożone zostaną również karty receptur, swoją drogą bardzo ważne dla całej rozgrywki. Gdy etap setup’u zostanie zakończony przyjdzie pora na bardziej dynamiczną część gry, czyli turlanie kostkami, wykonywanie akcji czy warzenie piwa. Gracze będą przydzielać kości do pól na swojej planszy 'pracowni’ i wykonywać związane z tymi polami akcje. Czego efektem mogą być np. dodatkowe kostki, zmiana ich wartości czy choćby wymiana jednych na drugie.
Co więcej gracze mają możliwość gromadzić swoje kości, które symbolizują słód i chmiel na karcie magazynu. To z tego miejsca mogą później użyć ich do zrealizowania receptury i zdobycia za nią konkretnej nagrody. Często będą to żetony pieniędzy, zawsze jakiś punkt lub więcej zwycięstwa, czasami inny dodatek, np. w postaci żetonu akcji lub darmowej kostki.
Gra kończy się, gdy uczestnicy 'uwarzą’ określoną wcześniej liczbę przepisów, a ten z nich, który zbierze najwięcej punktów zwycięstwa wygrywa partię.
Co ja sobie w ogóle myślę…?
Wykonanie
Dziwna sprawa z tym wykonaniem. Próbowałem grać w Dice Brewing w różnym towarzystwie i jak zwykle podpytywałem współgraczy co sądzą o nowo poznanym tytule. O dziwo wielu z nich wskazywało na grafiki… twierdząc, że są słabe i sami mogliby wymalować je lepiej. Rzekłbym: tere fere. Nawet jeśli jestem osamotniony w tym stwierdzeniu to uważam, że kreska jest spoko i wygląda dobrze. Plansze są czytelne i zaopatrzone w małe ikonki, które jasno sugerują kiedy dana akcja jest dostępna i jak działa. Taki trochę 'szkicowo’ wyglądający rysunek bardzo mi się podoba. Jednocześnie trudno się nad nim specjalnie zachwycać, bo to właściwie tylko kilka obrazków kostek i ładne tło. Dużo więcej do podziwiania dostarczają karty. I choć nad dobrym piwerkiem można rozpływać się z różnych powodów, to w życiu nie wpadłbym na to, żeby podziwiać je za wygląd. Te tutaj prezentują się jak z kadrów niezłej reklamy telewizyjnej. Żetony i cała reszta komponentów też trzyma poziom, zawiera sporo przydatnych informacji oraz jakościowo sprawiają wrażenie trwałych. Jedyne do czego mogę się przyczepić to kwestia mat graczy, które można zakupić oddzielnie. Miałem przyjemność korzystać z nich raz, dość dawno temu, i muszę przyznać, że bardzo fajnie porządkują obszar gry. Obecnie, gdy używam wersji bez, odnoszę wrażenie że gra jest nieco… pusta. Magazyny do przechowywania kości to zwykłe tylko, pojedyncze karty, kości leżą luzem na stole i łatwo pomieszać je z ogólną pulą, ogólnie brakuje czegoś dużego, co wypełniałoby obszar gry. I tu pojawiają się maty, których niestety w pudełku nie ma, a wydają się nie tylko fajnym, dodatkowym bajerem, lecz także potencjalnie przydatnym uzupełnieniem.
Aha, są jeszcze karty pomocy i instrukcje w trzech językach. Trudno określić mi przydatność dodatkowe tłumaczenia, ale myślę, że dobrze iż w ogóle jest. A nuż kiedyś przyda się w nieprzewidzianej sytuacji. Zaś karty pomocy – super. Niby zupełnie podstawowa sprawa, ale nie w każdej grze się znajdują. Tu, z racji ograniczenia opisu na komponentach do całkowitego minimum, taki help wydaje się bardzo potrzebny.
Turlnij i kombinuj
Dice Brewing to przede wszystkim zgrabny mechanizm obsługi kostek. Takich zwykłych, sześciennych, tyle że w różnych kolorach. W trakcie partii sporo turlamy, przekładamy kości na akcje, do magazynu… Wszystko działa po prostu bez zarzutu. Nie mogę powiedzieć, żeby system ten nie przypadł mi do gustu. Daje sporo możliwości i zapewnia trochę miejsca do przemyśleń. A przynajmniej tak wydawało mi się na samym początku. Przy początkowych podejściach faktycznie główkowałem co zrobić, jak rozpocząć partię i w jakie kostki pójść najpierw. Czy żetony nasion zamieniać na kości jasnego słodu, czy ciemnego? Czy może warto jak najszybciej uzbroić się w te niebieskie, odpowiadające za umiejętności piwowarskie? O ile zaczynając zmagania z Dice Brewing miałem jeszcze trochę dylematów jak rozegrać swoją partię, o tyle im dłużej grałem, tym bardziej zaczynałem dostrzegać pewne prawidła, którymi dobrze jest się kierować. Zacząłem zauważać, że niektóre zagrania są oczywiste i po prostu trzeba z nich skorzystać. Akcji na planszy gracza nie jest wcale dużo i z czasem potencjalnego główkowanie co zrobić i jak, okazuje się dużo prostsze niż sądziłem. Pewne zagrania stają się automatyczne i częściowo przewidywalne…
Interakcja
… i w tym miejscu pojawia się interakcja. Gdyby całkowicie zrezygnować z żetonów dostępnych na karcie czarnego rynku oraz z zasady blokowania pól, Dice Brewing byłoby schematyczne i monotonne. Każdy turlałby w swoim zakresie i realizował dostępne receptury. W związku z tym, że akcji nie jest dużo, kostek i składników (głównie bliżej drugiej połowy partii) zazwyczaj wystarcza do załatwienia niemal wszystkich dostępnych przepisów, bardzo dużego znaczenie nabierają żetony akcji. Te pozwalają na manipulacje kostkami przeciwnika, blokowanie części jego planszy (jednej z czterech 'pracowni’, co równa się jednoczesnemu wyłączeniu kilku dostępnych akcji), blokowanie receptur i tak dalej. Dostępnych typów żetonów jest sześć, po trzy z każdej rodzaju. Po wykorzystaniu jednego odrzucamy go do pudełka, więc należy używać ich z rozwagą. Jest to bardzo ważny element gry, przy czym momentami również niezwykle bolesny. Czy mi się podoba? Owszem, dodaje smaczku rozgrywce i tak naprawdę bardzo ją poprawia. Bez tego, tak jak wspomniałem, gra byłaby zbyt prosta i skazana na losowość. Kto turlnie lepiej, kto trafi lepszą kartę.
Wnioski:
Ok, zatem jakie jest to całe Dice Brewing? Cóż, w pewnym sensie raczej lekkie, szczególnie po liźnięciu zasad i kilku rozgrywkach. Czy proste? Średnio, zależy od interakcji z graczami i wprawnego rzutu kośćmi. Ładne? Myślę, że tak, choć nie do bólu. Jednak estetyczne, czytelne i przyjemne dla oka. Przy wszystkich swoich cechach, pozytywnych i negatywnych jest także dość płynne i przystępne jeśli chodzi o reguły. 'Schludny’ system zarządzania kostkami jest dobrze skrojony i dostarczył mi dużo przyjemności podczas planowania i rozgrywania akcji. Zamiana kostek oraz nasion w różne surowce to fajna zabawa, nie mogę powiedzieć, że nie. Chętnie zasiądę do Dice Brewing jeszcze nie raz, nawet pomimo pewnych jej niedociągnięć. Lubię zarówno kostki jak i… poruszony temat… ;}, lubię także to, że dzięki negatywnej interakcji mam tu sporo do powiedzenia względem innych graczy – nawet jeżeli czasami jest to po prostu czysty blef. Z drugiej jednak strony szkoda, że rozgrywka momentami staje się schematyczna. Główny mechanizm pomimo dobrego działania bywa powtarzalny. Luka w postaci braku większej różnorodności powoduje, że warzenie piwerka może stać się po pewnym czasie monotonne. Na szczęście gra dotyka specyficznej tematyki i wykorzystuje kości, które tak bardzo lubię. Jej lekki przebieg, niezobowiązujący charakter, a także dość szybka, dynamiczna rozgrywka powodują, że jej plusy przedkładam nad minusy. Myślę, że to tytuł niezły, w pewnym sensie interesujący, choć nie wspaniały czy doskonały. Kojarzy mi się trochę z pojedynczym mechanizmem wyjętym z dużem maszyny, który sam w sobie jest całkiem fajny, choć brakuje mu trochę do pełni sprawności. To nic, bo wciąż chętnie w niego pogram, a to przecież dobry znak.
Jednym zdaniem:
Dice Brewing to ciekawy system zarządzania kostkami, dość lekki i przejrzysty, ubrany w specyficzny temat, jednocześnie niestety odrobinę schematyczny.
Recenzja dokonana dzięki uprzejmości wydawnictwa Board&Dice. Dzięki!