Uwaga, ważne. Materiał reklamowy – elementy: inserty, gumki, podajnik otrzymałem bezzwrotnie od wydawnictwa Warbox.
Gdzie dostać takie bajery? A tutaj: KLIK!
Kiedyś, dawno, dawno temu powstała tu sekcja o nazwie Manualne Czary. W pierwotnym zamyśle miało to być miejsce, gdzie znajdą się wpisy pokazujące wybitnie dobre, stworzone moją ręką akcesoria i uzupełnienia do gier bez prądu. Czas pokazał, że owe akcesoria nie były ani wybitne ani nawet regularnie zamieszczane. Gdzieś w kątach mieszkania przykryte kurzem zniknęły przyrządy do cięcia i klejenia, a płyty prasowanej pianki odeszły w niepamięć służąc obecnie za podpórkę tła przy robieniu fotek. Wraz z zasobami odszedł również zapał. Głównie dlatego, że robota to żmudna i pożerająca spore pokłady wolnego czasu – szczególnie w przypadku gościa takiego jak ja, czyli o minimalnych zdolnościach manualnych.
Okazuje się jednak (co właściwie nie powinno dziwić…), że to na co umiejętności i czasu trochę brakuje może spokojnie zrobić za mnie… ktoś inny. Są na szczęście na tym świecie miejsca i ludzie, którzy mają fach w rękach (no, albo w narzędziach) i wyrabiają takie bajery jak choćby rzeczone wypełnienia do gier. Te zaś nie tylko wyglądają, ale i sprawują się o niebo lepiej niż moje.
Tyle słowem wstępu. Niżej opinia i kilka słów o zmaganiach przy składaniu, co wbrew pozorom wcale nie musi być AŻ tak łatwe.
WAŻNE: Inserty, podajnik i gumki – opisywane w niniejszym tekście oraz widoczne na zdjęciach to osobne produkty, które NIE są częścią gier planszowych: Zaklinacze, Warhammer Inwazja ani Munchkin.
Ekhem…
Inserty przychodzą w arkuszach – czytaj w częściach do wypchnięcia. Mniej więcej tak jak żetony w wielu planszówach. Tyle że materiał jest już nieco inny. Pojedynczy zestaw opakowany jest w folię, i co ciekawe, sprawia wrażenie dużo bardziej ciężkiego niż jest. Po wzięciu w ręce elementy są lekkie, myślę że nawet bardzo. I tak, o ile z początku martwiłem się o przeciążenie pudełka z grą, odkształcenia czy po prostu nadmierną wagę – miło się rozczarowałem. Po dołożeniu organizerów do kartonu ciężko było mi stwierdzić, czy coś uległo zmianie.
Kolejna rzecz (która chodziła mi po głowie od dłuższego czasu) to jakość i trwałość. Już dużo wcześniej, kiedy bawiłem się w Manualne Czary moim głównym zmartwieniem było to, jak bardzo wytrzymały będzie insert i co zrobić, by 'dał radę’ na dłuższą metę. Pianka jakiej używałem przy swojej konstrukcji nijak ma się do listewek, które są tutaj. Z daleka widać co ma się lepiej i 'mocniej’. A jakość? Tu też nie widzę porównania. Nie jestem żadnym specem od drewna czy sklejki, ale bardzo podoba mi się schludność i estetyczność insertów. Równo przycięte i w dodatku fajnie 'opalane’ (choć tu zdania są podzielone – Najmilsza chyba nie zalicza się do fanów, nazwijmy to, brudnego wykończenia) prezentują się nieźle. Ciekawym uzupełnieniem są wzory – np. firmowe logo, czy symbole pomagające w uporządkowaniu znaczników/żetonów. Już sama możliwość wytworzenia ich w drewnie daje spore pole do modyfikacji i 'customizacji’.
Samo składanie listewek nie należało do skomplikowanych. Instrukcja w jasny sposób wyjaśnia co i jak należy zrobić, żeby skończyć z faktycznym, w pełni zmontowany organizerem, a nie stosem desek do rozpałki na mroźne zimowe wieczory. Faktem jest, że dobrą chwilę zajęło mi złożenie obu insertów i podajnika – będzie tego pewnie coś około dwóch godzin – ale było warto. Efekt końcowy, po porządnym wyschnięciu i dociskaniu… super!
W kontrze stoi jednak jeden śladowy minus. Delikatne odłamania, które mogą pojawić się przy nieumiejętnym wypychaniu elementów z arkusza to z pewnością niechciane utrudnienie. Jako, że w nieumiejętnym robieniu przeróżnych rzeczy jestem naprawdę dobry, problem dotknął i mnie. Skończyło się na małych ubytkach tu i ówdzie, na szczęście jednak trudno dostrzegalnych po sklejeniu całości.
Post Scriptum: Przeprowadziłem nawet nieplanowany test wytrzymałościowy podajnika na karty… Z dość dużej wysokości spadł mi na twardą podłogę i co? Ma się całkiem zdrowo. Przynajmniej tak mi się wydaje.. 🙂
Nie ma chyba sensu, bym rozpisywał się nad tym, dlaczego lubię mieć porządek w grach. Dlaczego w niemal każdym pudle trzymam co najmniej kilka woreczków strunowych, czasami organizery na żetony i znaczniki, a przy tym sporo kart ubrałem w koszulki. Sądzę, i pewnie nie tylko ja, że planszówkom należy się długa, godna egzystencja, a utrzymywanie ich w dobrej kondycji i młodym wyglądzie jest jak najbardziej w moim interesie. Dlatego też wystrojenie ich w poręczne inserty byłoby przyjemnym krokiem do przodu w upgradzie kolekcji. Co ja piszę, to byłoby najedzeniem się do syta w kwestii powszechnej organizacji i porządku.
Jest tylko jeden mały szkopuł.
Koszt.
Ten nie jest mały. To chyba największy problem z dobrem tej kategorii. Tak fajny bajer swoje musi kosztować, a co za tym idzie, w wielu przypadkach może okazać się jedynie sporadycznym dodatkiem do ulubionej planszówki, niż normą, jak choćby koszulki na karty czy ekstra zestaw kostek do turlania. Szkoda, bo drewniany organizer to nie tylko kaprys i ekskluzywny gadżet, ale w dużej mierze usprawnienie, przyspieszenie przygotowania rozgrywki. Jednocześnie nie chcę przeceniać go na wyrost, bo przecież nie o to chodzi. Niech zdjęcia mówią same za siebie.
I na sam koniec krótkie podsumowanie:
Czy taki insert jest mi w ogóle potrzebny? Zdecydowanie tak, ale pewnie tylko do gier po które sięgam częściej niż po inne lub do takich gdzie setup trwa wyraźnie dłużej niż standardowo.
Czy jestem z niego zadowolony? Również. Nie czuję by mocno obciążał pudełka, pasuje dobrze do dedykowanych gier, jest prosty w konstrukcji i estetyczny. Drobną skazą mogą być potencjalne uszkodzenia przy nieostrożnym wypychaniu elementów z arkuszy.
Co z podajnikiem? Fajna rzecz, z której korzystałem już wcześniej. Przydaje się często przy karciankach. Niespodziewanie sprawdzony pod względem wytrzymałości przetrwał i nie wykazuje oznak ewentualnego wcześniejszego rozpadu.
W ofercie Warboxu znajdują się także specjalne gumki, które możecie zobaczyć na zdjęciu z kotem. Co tu dużo mówić – jeśli nie lubicie kiedy podczas transportu albo przy stawianiu pudełka na boku gra się Wam otwiera – to może być coś co rozwiąże ten problem.
Materiał został przygotowany dzięki uprzejmości firmy Warbox. Dzięki!
W tle jest pudło z gumką.. Tylko kot wlazł w kadr..