Klik, klik, kli… recenzja gry Rosyjska Ruletka: Mistrzostwa Świata!

Uwaga, ważne. Materiał reklamowy – egzemplarz gry otrzymałem bezzwrotnie od wydawnictwa Black Monk.

Jak się tak chwilkę zastanowię, to chyba żadna tematyka w grach planszowych mnie już nie zaskoczy… Wydaje mi się, że rosyjska ruletka to raczej co najwyżej średni temat dla planszówki, a przecież widziałem niejedno. W związku z czym, od samego początku nie byłem pewien, czy polska edycja Rosyjskiej Ruletki Mistrzostwa Świata, za którą odpowiada Black Monk Games będzie tytułem dla mnie, a jeśli nawet, to czy znajdę do niej odpowiednią ekipę współgraczy. Jednak munchkinowe szaleństwa jakie przeżyłem do tej pory, świetna rozrywka z Hocki Klocki czy ultra zabawne przeboje z Kragmorthą skłoniły mnie do tego, by dać RR szansę. Okazało się, że przeczucia (zresztą nie pierwszy raz) całkowicie mnie zmyliły. Gra spodobała mi się bardzo. Bardzo.

Info:

Autor: Anthony Burch
Polski wydawca: Black Monk
Liczba graczy: 2-6
Czas gry: ~15 minut

W skrócie i ogółem – o zasadach:

Znajdziemy tu kilka prostych mechanik wokół których kręci się gra. Spory wpływ na całość mają oczywiście karty. Mogą pełnić różne role, takie jak choćby: źródło akcji specjalnych, bądź służyć za 'bang’ (czytaj: wystrzał) czy oznaczenie postaci z drużyny. Część z nich tworzy również talie magazynków, z których gracze będą dociągać – to nic innego jak odwzorowanie pociągania za spust – pusta, pusta, aż wreszcie…

W RR jest element blefu, jest press/push your luck (jakkolwiek właściwie brzmi owa nazwa) – obstawiamy jak wiele kart chcemy odkryć ze swojej talii, przez co ryzykujemy, często bardziej lub mniej, wyciągnięcie trafienia. Spore znaczenie mają wspomniane wcześniej akcje, które modyfikują podstawowe zasady zabawy – np. pozwalają wycelować w rywala, czy podejrzeć magazynek.

Innym ważnym elementem gry są fazy ładowania i kręcenia – czyli ukrywanie jednej z kart magazynku oraz tasowanie pozostałej talii. To tu zacząć się może oszustwo, które sprawdzone później skutkuje poważną karą dla kombinatora i klawą nagrodą dla przeciwnika.

Generalnie zaś chodzi o to, żeby przetrwać jako ostatni żywy lider, bądź zdobyć określoną liczbę punktów zwycięstwa (jednocześnie więcej niż inni gracze). Co ważne, im więcej będziemy pociągać za spust, tym więcej punktów możemy zdobyć. Jednak częstsze dobieranie z magazynku zwiększa szanse na strzał…

Więcej w instrukcji. Ode mnie tyle.

Wrażenia, refleksje, szczegóły:

Wykonanie:
Ładne, choć nie ma tu za wiele do podziwiania. Większość komponentów to karty, które, właściwie tak samo jak szata graficzna, są po prostu ok. Dla porównania mamy jeszcze kostki i znaczniki w kształcie nabojów. Zwracam uwagę na te pierwsze, bo prezentują się wspaniale, bardzo mi się podobają, nawet pomimo kolorów, z rozpoznaniem których miewam tutaj problemy. Całościowo jest dobrze, prawidłowo, z lekkim wskazaniem na fajne kosteczki.

Myślę, że RR mogą przydać się folijki na karty, bo sporo jest w grze tasowania. Po co narażać je na zniszczenie?

I jeszcze plusik za skrót przebiegu rundy dla każdego gracza, który często okazywał się przydatny.

Czas rozgrywki:
Króciutki. Partie nie powinny trwać długo. To szybki filer, o prostych zasadach i ekspresowej rozgrywce.

Klimat:
Trochę mnie to zdziwiło, ale jest. Głównie dzięki elementowi dociągania kart i towarzyszącym temu emocjom. Nie chcę przesadzać, to tylko drobna kropelka, zabarwienie tematem, ale wystarczyła, bym bawił się świetnie. Odsłanianie kart, choć proste, w przypadku Rosyjskiej Ruletki daje mnóstwo radochy i przy odrobinie chęci może się 'kojarzyć’.

Regrywalność:
Duża! Duża! Duża! Szybkie partyjki, prostota, lekkość plus oddanie graczom niemałej kontroli nad grą i losem bardzo mi pasuje. Chętnie brałem udział w kolejnych rozgrywkach.

Próg wejścia (przystępność):
Ł A T W E.

Interakcja:
Olbrzymia. Niemal cały czas możemy pośrednio lub dosadnie oddziaływać na rywali. Nawet rozmawiając, podpytując, żartem… oczywiście kartami akcji, blefem… Możliwości jest ogrom, a interakcji nie brakuje.

Losowość:
Jeśli chodzi o losowość talii kart akcji to ma ona dla mnie marginalny wpływ na grę. Natomiast odkrywanie z decku magazynka owszem, może być wyjątkowo pechowe lub bardzo szczęśliwe – jednak to akurat coś, co dało mi najwięcej frajdy, bo super imituje 'pociąganie za spust’.

Skalowalność:
Nie udało mi się sprawdzić każdego wariantu osobowego, jednak wyraźnie najsłabiej grało mi się w parze. Nie było bardzo źle, aczkolwiek więcej działo się przy wiekszej liczbie uczestników. Dlatego też wolę zaczynać zabawę z RR od minimum trzech zawodników.

Podsumowanie:

Rosyjska Ruletka Mistrzostwa Świata niespodziewanie stała się dla mnie małym hitem, tytułem który niesamowicie mnie zaskoczył. Nie spodziewałem się wiele, podchodziłem z dystansem, a tymczasem zaskoczenie – super zabawa, kapitalny fun. Grałem z różnymi osobami i zawsze bawiłem się dobrze. 'Strzelanie’ spodobało mi się szczególnie mocno – emocje, śmiech, niewygodne odczucie, które wyrazić mogę mniej więcej tak: 'Nie chcę tego odkrywać, proszę, proszę niech to nie będzie bang!… uff…! Jeszcze tylko jedna… BANG!’.

A znalazłem tu przecież jeszcze dużo porządnej interakcji, niski próg wejścia, kompaktowy rozmiar… długo by pisać. Dla mnie: ekstra!

Najbardziej lubię (mocna strona):
Prostota poszczególnych mechanik. Fajne, zmieniające dużo karty akcji.

Najmniej lubię (słaba strona):
Sam nie wiem, może szata graficzna. Więcej obrazków, inne kolory kostek.

Dlaczego na TAK:
Jak na szybkiego filera sprawdza się kapitalnie. Zwykle pewnie coś około kilkunastu, może kilkudziesięciu minut i koniec partii – a emocje – wow :).

Recenzja dokonana dzięki uprzejmości wydawnictwa Black Monk! Dzięki!