Uwaga, ważne. Materiał reklamowy – egzemplarz gry otrzymałem bezzwrotnie od wydawnictwa Egmont.
Polska edycja Torres stała się faktem. Od całkiem niedawna możemy cieszyć się jej nowym wydaniem, za którym stoi wydawnictwo Egmont. Ukłon w ich stronę, bo dzięki takiemu 'odświeżeniu’ również i ja miałem niewątpliwą przyjemność poznać, zobaczyć, a przede wszystkim zagrać w Torres. A to, choć już nie takie młode, nadal trzyma wysoki poziom oraz dostarcza ogrom dobrej zabawy. Zresztą poczytajcie i oceńcie sami.
Info:
Autorzy: Michael Kiesling, Wolfgang Kramer
Polski wydawca: Egmont
Liczba graczy: 2-4
Czas gry: ~60 minut?
W skrócie i ogółem – o zasadach:
W trakcie partii gracze będą budować zamki. Odpowiednio złożone konstrukcje obsadzają pionkami rycerzy, co skutkuje zebraniem punktów zwycięstwa. Ten z uczestników, który zgromadzi ich najwięcej – wygrywa partię.
Rozgrywka dzieli się na fazy, te zaś na rundy, a rundy na tury. W każdej turze gracze otrzymują do wykorzystania po pięć punktów akcji i mogą je rozdysponować na różne sposoby. Można poruszyć się rycerzem lub dodać sobie nowego. Można powiększać zamki dokładając do nich kolejne elementy. Można również dobierać karty, które gwarantują np. niestandardowy ruch czy rozbudowę. Uch, można nawet zamieniać punkty akcji na punkty zwycięstwa. Swoje PA gracz wydaje wedle uznania.
Cały 'myk’ polega na tym, by pod koniec fazy znaleźć się z rycerzami na jak najlepszych pozycjach na planszy. Co to znaczy? Gracz punktuje za obecność w zamkach. Mnoży ilość elementów podstawy danej budowli razy wysokość na jakiej znajduje się jego najwyżej postawiony w zamku pionek. I w ten sposób liczy za każdy, który zasiedlił. Dodatkowo ekstra punkty może zebrać za pojawienie się w zamku zajmowanym przez króla. Tyle, że tam trzeba już stać na odpowiednim poziomie – zależnie od fazy. W pierwszej rycerz musi być na pierwszym, w drugiej na drugim, w trzeciej, a jakże, na trzecim.
Gdyby standardowa rozgrywka okazała się 'niewystarczająca’, gracze mają możliwość trochę ją urozmaicić. Specjalne warianty opisane zostały w instrukcji.
I tam też zapraszam po więcej konkretów i szczegółowy opis zasad :).
Wrażenia, refleksje, szczegóły:
Wykonanie:
Zróżnicowanie komponentów nie jest duże. Większość stanowią plastikowe części zamków. Jest też trochę kart, pionki, plansza. Całość wygląda estetycznie i po prostu poprawnie. Delikatny minus stawiam za kiepską symbolikę na kartach (niezbyt zrozumiałe, choć na szczęście są kartki pomocy). Ogólnie jednak Torres ma się nieźle. Fajnie, że w trakcie partii, po dołożeniu elementów na planszę i wzniesieniu nieco większych niż startowe, budowli, gra zaczyna nabierać kształtów, prezentować się znacznie, znacznie lepiej.
Czas rozgrywki:
Umiarkowany. O ile mnie pamięć nie myli, zazwyczaj mieściłem się w czasie 'do godzinki’. Tury poszczególnych graczy są dość płynne, nawet jeśli niezupełnie krótkie. Czasami może zejść nam chwila na przemyślenie swoich ruchów i wcielenie ich w życie, ale nie jest to uciążliwe dla grających. Toteż wniosek jest jeden – partia nie rozciąga się do nieprzyjemnie długiego czasu.
Klimat:
To nie jest typ planszówki, w którym ważny jest klimat czy utkanie jakiejś zgrabnej fabuły. Wchodzenie pionkami na wieże z klocków to abstrakcja, która nie jest czymś, co będzie opowiadać złożoną, barwną historię. Najważniejsze, że tego po Torres nie oczekiwałem. Ważne było dla mnie coś innego – dobra mechanika…
Regrywalność:
Wysoka! Proste reguły i łatwe do opanowania akcje pozwalają na wiele. System jest grywalny, zainteresował mnie, wciągnął bardzo szybko. Niby to proste, powtarzalne do bólu, a jednak działa świetnie. A w razie czego w odwodzie zawarto dodatkowe warianty, które też działają na korzyść Torres podnosząc jego regrywalność.
Próg wejścia (przystępność):
Nie jest źle, choć zapoznanie się z kartami akcji może być przydatną czynnością przed rozpoczęciem pierwszej rozgrywki. Poza tym nie sądzę, by gra mogła sprawić problemy czy to początkującym czy zaawansowanym graczom. Co nie oznacza wcale, że nie da się przy niej przyzwoicie pogłówkować :).
Negatywna interakcja:
Troszkę jej jest, ponieważ zajmowanie pozycji w zamkach i blokowanie rywali to ważna część Torres. Przy czym bardziej odczuwalna jest, kiedy w rozgrywce uczestniczą więcej niż dwie osoby. Osobiście skłaniam się chyba raczej ku partiom w liczniejszym gronie, ze względu na większe możliwościach wpływania na rywali. Aczkolwiek zabawa w parze też do kiepskich nie należy.
Losowość:
Marginalna, co uważam za wielką zaletę. Doświadczyłem jej tylko podczas dobierania kart ze swojej talii. I to też w małym stopniu (wybieram jedną z trzech dociągniętych). Podoba mi się tak mały wpływ losu na grę oraz to, że Torres na dłuższą metę nie okazał się przez to nudny.
Podsumowanie:
Torres niemal natychmiast mi się spodobał. Zacząłem od partii we dwoje – poszło gładko, zaskoczyło, zachęciło do kolejnych rozgrywek. Proste zasady i dużo niezłego planowania to jedno. Dobrze wkomponowana interakcja wraz z ciekawym systemem punktowania to drugie. Porządny wygląd oraz wykonanie, różne warianty, odpowiedni przeciętny czas partii. Same plusy, a minusów trudno się doszukać. Rozgrywki w więcej osób także zdały egzamin. Łatwość z jaką obsługuje się Torres oraz mnóstwo porządnej, bogatej w decyzje gry to olbrzymie zalety tytułu. Miło wspominam ukończone partie i z chęcią zagram kiedy nadarzy się kolejna okazja. Układanie zamków, wznoszenie wież z plastikowych elementów okazało się super rozwiązaniem, które nie tylko pozwala na tworzenie wyjątkowej zabudowy na planszy, ale również oczarowuje przyjaznym, pozwalającym miło i niekoniecznie ciężko pomóżdżyć systemem gry. Lubię Torres. I nie sądzę, by prędko miało się to zmienić.
Najbardziej lubię (mocna strona):
Solidne wykonanie i angażująca, a jednocześnie łatwa do opanowania mechanika.
Najmniej lubię (słaba strona):
Niezbyt intuicyjne karty akcji.
Dlaczego na TAK:
Jestem jak najbardziej na tak dla Torres. Przyjemnie grało mi się w różnych składach osobowych, fajnie kombinowało podczas budowania oraz zajmowania zamków. Połączenie prostych reguł i średniej głębi rozgrywki to coś, co trafia w moje gusta.
Recenzja dokonana dzięki uprzejmości Kraina Planszówek. Dzięki!