Drogocenne mieni się pod ziemią… Łowcy Kryształów!

Uwaga, ważne. Materiał reklamowy – egzemplarz gry otrzymałem bezzwrotnie od wydawnictwa FoxGames.

Coś gdzieś w Łowcach tkwi co powoduje, że chce mi się w nich grać. Chce dużo i chce bardzo. Wciągnąłem się i chętnie wracam na kolejne partie. Fajne zarządzanie kartami, proste akcje, fedrowanie kryształów (nie znałem wcześniej tego słowa O_o), ładne wykonanie… jest za co chwalić.

Do dzieła.

Info:

Autorzy: Filip Miłuński, Jan Zalewski
Polski wydawca: FoxGames
Liczba graczy: 2-4
Czas gry: ~45-75 minut?

W skrócie i ogółem – o zasadach:

Celem gry są punkty zwycięstwa. Zdobyć je można w różny sposób, choć głównie za fedrowanie, czyli zbieranie tytułowych kryształów. Kto zbierze najwięcej PZ – wygrywa.

W trakcie partii graczom przyjdzie między innymi: rekrutować Najemników (rozkładani w formie piramidy, posegregowani poziomami od pierwszego do czwartego), zdobywać artefakty (wybiera się która z dwóch zdolności będzie działać), wydobywać żetony kryształów czy używać umiejętności Najemników.

I wiele w Łowcach zależy właśnie od Najemników. Dlaczego? Ano na przykład dlatego, że aby dobrać artefakt, trzeba zagrać ich tylu ilu wymaga karta. Podobnie jest w kwestii fedrowania. Do zdobywania kolejnych Najemników też potrzeba Najemników. By wziąć takiego jakiegoś o poziomie dwa, trzy lub cztery trzeba użyć karty o dokładnie jeden poziom niższej. Darmowi są tylko Ci na pierwszym levelu.

Używani Najmicy trafiają na stos Bazy, układani w kolejności zagrywania. Ostatnia widoczna karta to Lider, którego zdolność można uruchomić na początku swojej następnej tury. Z Bazy, decydując się na Przejęcie (i jednocześnie rezygnują ze standardowych akcji) można dobierać Najemników z powrotem do ręki. I można dobierać ich nie tylko ze swojego stosu ale i ze stosu któregoś z rywali.

Gra kończy się, gdy zawali się Kopalnia, czyli znacznik dotrze na odpowiednie pole na torze (zależnie od liczby grających). A postępuje on w różnych momentach – np. po wzięciu płytki kryształu z symbolem wykrzyknika lub gdy skończy się stos Najemników któregoś poziomu.

Po więcej → instrukcja :).

Wrażenia, refleksje, szczegóły:

Wykonanie:
Łowcy Kryształów to świetne ilustracje, dobra jakość komponentów, porządne wykonanie oraz jasny przekaz informacji w opisach i oznaczeniach. Od tej strony gra błyszczy, zasługuje na mocnego plusa. Klasa. Gdyby tylko wypraska była trochę lepsza lub pudełko kapkę większe… Ah! I kolory! Niech to. Wielokrotnie się myliłem i musiałem dopytywać o nie współgraczy (daltonista mode on).

Czas rozgrywki:
Gra śmiga szybko, czasami nawet bardzo. Nie ma tu zbyt wiele miejsca na nudne wyczekiwanie na ruch, Tury mijają dość sprawnie, bo akcje nie są przesadnie skomplikowane i wykonuje się je z łatwością. Co więcej, bardzo podoba mi się egzekwowanie warunku zakończenia partii, czyli wspomniane już wcześniej przesunięcie znacznika zawalenia na wyznaczone pole. Gracze mają realny wpływ na to, by uciąć Łowców wcześniej lub później, w zależności od sytuacji.

Klimat:
Taki sobie. Choć strona graficzna 'robi robotę’ i zdecydowanie może się podobać, a do tego mechanicznie tytuł jest kapitalnie zmontowany, to jednak klimat czuć co najwyżej średnio. Jestem na 'tak’ dla rozgrywki, tego co oferuje, bo zabawa z Łowcami to najzwyczajniej w świecie olbrzymia przyjemność, ale żeby przekładało się to na klimat…? Raczej umiarkowanie.

Regrywalność:
Proste akcje, fajny temat, lekka, wciągająca mechanika – to raz. Dwa – losowość w kluczowych miejscach i więcej talii frakcji niż używa się w pojedynczej partii. Nie muszę chyba więcej wyjaśniać – regrywalność jest spoko i nie sądzę, by Łowcy mogli mi się szybko znudzić. A gdyby jednak to i tak liczę na szybki dodatek.

Próg wejścia (przystępność):
Wysoki to on nie jest. Instrukcja dobrze opisuje zasady zamykając je w wąskich ramach krótkiego zeszytu. Łowcy mają przystępne reguły, a rozgrywka zazębia się i zwykle partia jest płynna, bez zgrzytów i niepotrzebnego zagmatwania. Myślę, że nawet początkujący gracze powinni dać sobie radę z ogarnięciem tego jak gra działa.

Negatywna interakcja:
Wyraźna i mocna. Najbardziej 'niemiła’ jest chyba wtedy, gdy zdecydujemy się przejąć komuś Bazę. Podbieranie w ten sposób kart przeciwnikowi trudno nazwać uprzejmym i zapewne nie każdemu taka forma podejdzie. Może być frustrująca choć z drugiej strony ma swój urok, a co ważne, da się do tego przyzwyczaić. Z początku martwiłem się też, czy taki numer nie powoduje przypadkiem, że za bardzo rozbijamy rywala psując mu jego zespół… ale im więcej grałem, tym bardziej utwierdzałem się w przekonaniu, iż nie jest tak źle. Ostatecznie uważam, że choć negatywna interakcja bywa w Łowcach silna i złośliwa, to całkiem nieźle się sprawdza (i czasami działa mi też na nerwy ;})

Losowość:
Całkiem niska i nie przeszkadza. Stale szeroki wybór Najemników, kafelków kryształów oraz trzy stosy kart artefaktów to wystarczająco dużo, by losowe układanie/odkrywanie tych komponentów nie było problematyczne. Lepiej – rozwiązanie to pomaga utrzymać świeżość kolejnych partii.

Podsumowanie:

Wpadłem. Wpadłem bardzo. Łowcy Kryształów wciągnęły mnie, chociaż z początku wcale się nie zapowiadało. O ile pamięć mnie nie zawodzi to pierwsza… może i druga partia nie powaliły. Nie zwiastowały aż tak ciekawej rozgrywki. Trochę nie wiedziałem za co punktować, czy warto przejmować Bazy rywalom, czy lepiej polegać na swoich kartach Najemników. Nie ogarniałem kto prowadzi w trakcie partii (co właściwie wciąż się nie zmieniło… nadal nie umiem tego celnie oszacować). Bywało, że zapominałem o jakiś drobnych zasadach lub o zdobywaniu artefaktów dających fajne i przydatne zdolności…

W pewnym momencie jednak zaskoczyło i wpadłem. Wpadłem bardzo.

Nie umiem do końca wyjaśnić dlaczego Łowcy Kryształów tak mnie urzekli. Ja po prostu lubię w nich grać i tyle. Lubię sobie pokombinować z kartami na ręku, lubię planować w przód – umiejętność Lidera odpalana na początku tury jest często fajną opcją, więc kolejność zagrywanie Najemników to ważny element zabawy. Lubię fedrowanie kryształów i zbieranie symboli (są na części żetonów i dają punkty na koniec gry), lubię artefakty i wybieranie którą zdolność zatrzymam po ich zdobyciu. Całkiem spoko jest też interakcja (choć czasami… argh) i system kończenia rozgrywki.

Poza tym coś gdzieś słyszałem, że szykowany jest już dodatek. Mam nadzieję, że faktycznie jest szykowany i pojawi się niedługo.

Klawa gra Ci Łowcy. O.

Najbardziej lubię (mocna strona):
Spoko system zarządzania kartami.

Najmniej lubię (słaba strona):
Ciężko w trakcie trwania gry przewidzieć kto prowadzi w punktach zwycięstwa.

Dlaczego na TAK:
Bo karty, bo lekka mechanika, bo sporo możliwości, fajny temat, szybka, dynamiczna rozgrywka i… tym… podobne!

Recenzja dokonana dzięki uprzejmości wydawnictwa FoxGames. Dzięki!