Uwaga, ważne. Materiał reklamowy – egzemplarz gry otrzymałem bezzwrotnie od wydawnictwa Funiverse.
Pudełko Hunów trochę znienacka wpadło mi w ręce, ale skoro wpadło to wypada zagrać. Wcześniej udało mi się już raz pyknąć w wersję anglojęzyczną i było całkiem spoko. Tym chętniej zabrałem się za instrukcję wydania PL i krótko później kolejnych kilka partii miałem już za sobą. Wrażenia? Pozytywne. Niezły tytuł.
Info:
Autor: Fneup
Polski wydawca: Funiverse
Liczba graczy: 2-4
Czas gry: ~30-45 minut?
W skrócie i ogółem – o zasadach:
W pigułce ma się to tak – gracze zbierają karty różnych rodzajów (Wyposażenie, Najazdy, Najemnicy, Klątwy, Skarby) oraz dobra w postaci kosteczek, którymi wypełniają między innymi karty wozów. W między czasie przyjdzie im również turlać kostkami – te zaś określają ile (bez usprawnień) dóbr lub kart danego rodzaju można pobrać w trakcie rundy jedną akcją.
W turze gracz dobiera sobie kostkę i wykonuje akcję – wzięcie karty albo zrabowanie dóbr. To które znaczniki lub karty może wziąć zależą od koloru wybranej kostki. A ile ich weźmie lub spośród ilu kart wybierze wyznacza wyrzucona wartość. Następnie kolejna osoba rozgrywa swoją turę, czyli znów zabiera kość oraz bierze coś wedle uznania. I tak dalej. W związku z tym, że jest pieć kości – pojedyncza runda trwa pięć tur. Oznacza to, że zawsze znajdzie się gracz, na którego przypadnie o jedna kość mniej niż na pozostałych.
O dobrach już napisałem – służą do wypełniania kart wozów (te zaś dają na koniec gry punkty zwyciestwa), ale przydają się też np. do odpalenia Najemników czy pozbycia się Klątw. Inne wspomniane karty służą bardziej lub mniej przydatnym działaniem. Wyposażenie gwarantują jakiś stały efekt. Najemnicy też, ale dopiero od momentu zapełnienia ich kostkami dóbr. Skarby wprowadzają dodatkowe warunki punktacji, Klątwy przeszkadzają przeciwnikom, gdy je na nich zagramy. Zaś Najazdy są do użycia tylko jednorazowo na partię.
Rozgrywka kończy się, po rundzie w której przynajmniej jeden ze stosów dóbr lub kart danego typu zostanie wyczerpany.
Po więcej konkretów, pełne zasady Hunów odsyłam oczywiście do instrukcji.
Wrażenia, refleksje, szczegóły:
Wykonanie:
Na pewno duży plus należy się za ładne ilustracje. Przy nie mających w sobie nic przesadnie urodziwego kościach czy drewnianych znacznikach bardzo się wyróżniają. Kolejny plusik leci za symbole, które pomagają przy rozpoznawaniu kolorów (daltonizm) i jeszcze jeden, już malutki, za obecność kart pomocy.
Nie podobają mi się natomiast plansze graczy, które przynajmniej w egzemplarzu z jakim miałem do czynienia, były odkształcone, wygięte w jedną stronę. I druga sprawa – zbyt dużo tekstu na kartach jak na ten 'cieżar’ rozgrywki. Myślę, że w miejscu opisów lepiej sprawdziłyby się symbole.
Czas rozgrywki:
Większość partii przebiega szybciutko i sprawnie. Drobne przestoje mogą pojawić się podczas zapoznawania się z kartami. Poza tym spowolnień raczej nie ma, a gra śmiga, aż miło. Całość nie trwa wyjątkowo długo, myślę, że do około 45/60 minut to taki orientacyjny czas pojedynczej rozgrywki. Także przystępnie.
Klimat:
No nie wiem, raczej nieznaczny. Szata graficzna robi swoje, ale poza tym wiele więcej go tu nie znalazłem. Jest troszkę negatywnej interakcji, gromadzenie znaczników na wozach i tym podobnych drobiazgów pasujących do obranego tematu… tylko, że ostatecznie niestety bliżej mi w Hunach do kalkulowania i budowania fajnie działającego zestawu kart niż do wciągania się w ich świat.
Regrywalność:
Spoko! Dzięki losowości w kościach, w układzie kart w taliach oraz zgrabnej, dobrze działającej mechanice tytuł jest ciekawy i nie nudzi. Regrywalność oceniam dobrze, chętnie wracałem na kolejne partie i próbowałem nowych rozwiązań. Jest ok.
Próg wejścia (przystępność):
Dość obszerne opisy na części kart kapkę zawyżają próg wejścia, chociaż i tak jest on dość niski. Zasad nie zaliczyłbym do skomplikowanych, a instrukcja w klarowny sposób je wyjaśnia. Gdzieś tak najpóźniej po pierwszej partii Hunowie powinni okazać się grą bardzo prostą, a przy tym oferującą niemało ciekawych wyborów.
Negatywna interakcja:
Dużo negatywnej interakcji. Znalazło się tu niemało kart, które oddziałują na rywali, w tym także bardzo złośliwe Klątwy o stałym efekcie (do momentu zapełnienia danej dobrami lub odrzucenia od razu po otrzymaniu, co skutkuje ujemnymi punktami). Nie wspominając już o tak prostych działaniach jak zabranie kości czy zasobów z puli ogólnej. Innymi słowy: sytuacje bywają napięte, a szans na popsucie komuś planów nie brakuje.
Losowość:
Znaczna, ale nie przeszkadza w zabawie. Turlanie kostkami określa jak dużo zasobów możemy zrabować albo jak wiele kart możemy podejrzeć (wybieramy z nich jedną) – i działa to fajnie. Nieco gorzej jest w przypadku układu kart w taliach – czasami zdarzało się, że dobierałem coś zupełnie nieprzydatnego i w pewnym sensie marnowałem w ten sposób swoją turę. Niemniej jednak nie jest to wyjątkowo uciążliwe, dlatego wydaje mi się, że losowość znajduje się na odpowiednim, całkiem wyważonym poziomie.
Podsumowanie:
Hunowie spodobali mi się w stopniu umiarkowanym. To porządna, dobrze mechanicznie działająca gra. Ma przystępne reguły, szybko się ją tłumaczy, potrafi nieźle wciągnąć, jest płynna i nie zabiera wiele czasu. W trakcie partii oferuje szereg nietrudnych, ale interesujących wyborów, pozwala na budowanie małego silniczka zdolności, które mają ułatwić nam poczynania np. w zakresie zapełniania wozów, zdobywania nowych kart, rabowania dóbr itd. Podoba mi się, że w miarę postępu rozgrywki poszerzam swoje możliwości i staję się silniejszy. Podoba mi się też, że mam mnóstwo okazji, by pokrzyżować szyki przeciwnikom. To w pewnym sensie broń obosieczna, bo tak samo można dokuczyć mi, ale ostatecznie ma to sens pod względem tematu i nie powoduje, że zamykamy się sami w swoim obszarze gry nudno optymalizując ruchy.
Odniosłem wrażenie, że w Hunach dobrze jest być elastycznym, czyli zdobywać różne karty i mieć wszystkiego po trochu. Nie skupiać się na np. jedynie Skarbach czy Najemnikach. Choć z początku oba rodzaje wydawały mi się szczególnie kuszące to dość szybko zrozumiałem, że inne karty również oferują wiele dobrego i mogą okazać się bardzo przydatne w konkretnych sytuacjach. Już pomijam, że łatwo wpaść tu w pułapkę zbierania – np. chcę jeszcze jedno, czy dwa Wyposażenia, bo są tak fajnie pomocne, a tu nagle pach i gra dobiega końca, a ja nie mam prawie w ogóle ukończonych wozów czy żadnych Skarbów dających mi punkty.
Ale dlaczego w stopniu umiarkowanym? Ano dlatego, że z partii na partię gra stawała się dla mnie mniej ekscytujaca. Nie nudna i nie słaba, ale po prostu ok. Mechanicznie nie znalazłem tu niczego super innowacyjnego – bo zbieranie kart i kostek choć niezłe, nie powoduje wypieków na twarzy. Dlatego chociaż Hunowie wpasowały się w moje gusta i dały dużo frajdy pozostają jedynie mocną, dobrą pozycją, ale nic ponadto. To solidny tytuł, z mnóstwem zalet, których na dalszy plan z pewnością nie spycha przemykające gdzieś pomiędzy słowami drobne marudzenie.
Najbardziej lubię (mocna strona):
Spoko mechanika, działania kart, interakcja.
Najmniej lubię (słaba strona):
Średnie wykonanie. Za długie opisy na kartach.
Recenzja dokonana dzięki uprzejmości wydawnictwa Funiverse. Dzięki!