Uwaga, ważne. Materiał reklamowy – egzemplarz gry otrzymałem bezzwrotnie od wydawnictwa Pencil First Games.
Bohaterowie, potwory, kupcy. Fura przedmiotów, małe miasteczko i handel. Handel wieloma rzeczami, spośród których najważniejszy to Vorpal, który jest tak drogocenny, że gracz posiadający najwięcej jego kawałków zostanie zwycięzcą. Grupa bohaterów poluje na potwory w podziemiach i odwiedza osadę, w której gracze wcielają się w kupców. I Ci kupcy… wchodzą w interesy nie tylko z dobrymi herosami, ale również z potworami wyprawiającymi się z nimi na spotkanie. Cykl jest prosty – bohaterowie prowadzani są po osadzie, a potwory czekają na zrealizowanie ich zamówień. Ostatecznie spotykają się później w podziemiach, gdzie monstra przegrywają, a herosi level’ują… i wracają z Loot’em do osady. I tak w kółko, aż do zakończenia rozgrywki…
Info:
Autorzy gry podstawowej: Eduardo Baraf, Marc LeBlanc
Liczba graczy: 2-5
Czas gry: ~90 minut?
W skrócie i ogółem – o zasadach:
Reguły gry są dość proste. Wyróżniamy dwie fazy. W pierwszej, Town Phase, wykonujemy akcje na zmianę, w drugiej zaś, Dungeon Crawl, postępujemy zgodnie z rozpiską przygotowaną na planszy głównej – rozpatrywana w konkretnej kolejności. Ale od początku. W Town Phase gracz, który rozgrywa swoją turę robi jedną z czterech czynności – Run a Shop, czyli przestawia podstawkę Herosów na pole otwartego sklepu i odpala jego akcję (lub po prostu kończy tam ruch) i zamyka sklep. Może też skorzystać z jednego z otwartych Guildhall’i – odpala tam akcję, zamyka (nie używa do tego Herosów). Ma też możliwość zrobić artefakt dla klienta, czyli odrzuca ze swoich zasobów elementy wskazane przez Customer’a i zgarnia za to nagrodę, a do podziemi wkłada żeton symbolizujący wyprawę tegoż klienta na spotkanie z herosami. Czwarta czynność jaką można zrobić to ogłoszenie końca rundy, na które inni gracze mają możliwość zareagować, przez co będzie ona trwała dalej. Dodatkowo gracze mogą używać w swojej turze kart Scam’u, które wprowadzają fajne efekty jak np. pozwolenie na użycie zamkniętego sklepu czy dodatkowy ruch.
Wspomnę jeszcze co dają Gildie i Sklepy. Otóż pozwalają na między innymi: nabywanie z czarnego rynku Loot’u, dobieranie lub usprawnianie kart Masteries, które mogą zwiększyć liczbę VP zdobywanych za zrealizowanie zamówień klientów. Są też możliwości na zdobycie Loot’u od bohaterów, są opcje podania im Potion’ów tymczasowo zwiększających poziom (w związku z czym taki ktoś przynosi więcej przedmiotów z wyprawy do podziemi). Da się rozbudowywać osadę o nowe sklepy albo zarabiać kasę.
Druga faza pozwala na zyskanie kart Scam’u przez kończącego poprzednią fazę gracza, level’owanie bohtera/ów, dobranie dla nich Loot’u, czyli przedmiotów, które przyniosą później do osady. Po rozpatrzeniu wszystkich kroków przechodzimy znowu do Town Phase. I tak do czasu, aż Asmeowdeus, czyli Boss, ostatni w talii Customers’ów pojawi się w podziemiach.
Na koniec gry podliczamy wartość Vorpal Pieces i ten z uczestników, który posiada ich najwięcej wygrywa partię.
Rozszerzenie wprowadza delikatne zmiany do podstawki – w tym chyba najważniejsze Kickbacks Cards, które występują w trzech rodzajach – jednorazowe efekty do użycia 'na później’, stałe efekty i efekty odbierane raz, natychmiast po zyskaniu karty. Przypisuje się je do klientów – jeden może mieć więcej niż jedną, ale zdarza się i tak, że nie mają ich wcale. Po wypełnieniu zlecenia gracz bierze Kickbacks Cards z danego potwora dla siebie.
I ode mnie to w tym temacie tyle. Po więcej odsyłam do instrukcji.
Wrażenia, refleksje, szczegóły:
Wykonanie:
Jest porządnie. Bez cudów, ale schludnie, ładnie, przejrzyście. Podobają mi się oznaczenia, które pojąłem w mig, podoba też szata graficzna i sporo niezłych komponentów. Na maleńki plusik zasługują stojaki Closed oraz plastikowe wskaźniki doczepiane do kart Masteries. Całość ma się dobrze, a jeżeli miałbym na coś ponarzekać to może na… a może na nic, bo nic konkretnego nie przychodzi mi do głowy. Na plus.
Czas rozgrywki:
Umiarkowany. Nie za długi, nie za krótki. Fajnie, że wykonanie pojedynczej tury nie pochłania wiele czasu, nawet jeżeli poprzemy jedną z prostych akcji kartami i tym sposobem wydłużymy nieco swoją turę. Gra się płynnie, bez nudnych przestojów.
Klimat:
No, no… daje radę. Szczególnie mocno pasuje mi cykl, czy może lepiej: obieg tego co się w grze dzieje. Że z jednej strony odwiedzają nas bohaterowie, a z drugiej potwory – klienci. Dla tych drugich realizujemy zamówienia, by mogli się dozbroić i wybrać w podziemia walczyć z tymi pierwszymi. Za to potem herosi zwiększają poziom oraz przynoszą zaopatrzenie do osady. My – kupcy – możemy je od nich zdobyć i znowu wypełnić zlecenia dla kolejnych klientów. I tak dalej i tak dalej… Do tematu pasuje to wyśmienicie. Dodatkowo masa 'smaczków’ poupychanych w bardzo wielu miejscach powoduje, że klimat jest bardzo odczuwalny. Znowu – na plus.
Regrywalność:
Z początku myślałem, że może być słabo, bo czegoś mi w podstawce brakowało. Nie byłem pewien czego, ale coś było nie do końca okej. Ale dodałem rozszerzenie z kartami Kickbacks i tadam: grało się lepiej. Już bym go nie odłączał. Heroes Welcome stało się znacznie ciekawsze. Co więcej dodatek wprowadza też nowe potwory oraz sklepy – super, jest świeżość.
To nie koniec: bo zmienny układ miasta, po którym poruszają się bohaterowie oraz przetasowana talia kart Scam’u też swoje do regrywalności wnoszą. No i mniejsze, ale jednak, znaczenie zdają się mieć losowane z woreczka i kupowane na czarnym rynku przedmioty oraz dobierane z losowo ułożonego stosu kafle osady.
Próg wejścia (przystępność):
Też okej. Nie ma tu nic co mógłbym uznać za przesadnie skomplikowane. Czynności wykonywane w trakcie partii nie przysparzają bólu głowy i są łatwe do opanowania. Dzięki przejrzystym symbolom łatwo się w systemie Heroes Welcome odnaleźć, a to, że trzeba coś czasami przeczytać nie jest kłopotliwe.
Negatywna interakcja:
Wszyscy grający przestawiają podstawkę z bohaterami po planszy. W ten sposób niejednokrotnie będą wpływać na działania pozostałych. I to nie dość, że po użyciu akcji zamykają dany kafelek to jeszcze (bo poruszamy się ścieżkami) zmieniają pozycję postaci czasami odsuwając grupę daleko od fajnego sklepu lub blokując przejście do jakichś miejsc.
Ponadto trwa ciągła rywalizacja o przedmioty czy akcje gildii. No i oczywiście o wypełnienie zamówień klientów – zgodnie z myślą: kto pierwszy ten lepszy. Interakcji trochę jest, choć trudno nazwać ją bardzo złośliwą – bo nie frustruje.
Losowość:
Uważam, że pojawia się w odpowiednich miejscach. Fajnie, że losowy układ i pojawianie się kafli osady dodaje zmienności. Talia Scam Cards też jest spoko. Nie mam zastrzeżeń do zdobywania poziomów przez bohaterów – żetony, które im odpowiadają są dobierane w ciemno. Dość istotne dla rozgrywki są za to przedmioty i to, że dobieramy je z woreczków wpływa, choć umiarkowanie, na końcową punktację. I również działa dobrze. Za to nieco już mniej podoba mi się, że potwory-klienci ułożeni są w konkretnej kolejności, niezmienne co partię. Chyba, że dodamy sobie tych z rozszerzenia, jednak sytuację zmienia to tylko marginalnie.
Podsumowanie:
Rewolucji nie ma, choć przyznaję, gra jest solidna i ciekawa. Z początku wydawała się nieco zbyt prosta i mało złożona, ale szybko zmieniłem zdanie. Duża tu zasługa w rozszerzeniu. To dzięki niemu Heroes Welcome nabiera dodatkowej głębi. Nagle często ważniejsze staje się zrobienie nie artefaktu o najwyższej nagrodzie w punktach czy monetach, ale takiego, który przyniesie ze sobą również przydatną kartę/y Kickbacks. Jest z tego więcej kombinowania nie tylko z ogólnym planem na całą partię, ale również z pojedynczymi zagraniami w rundzie. Słowem: bez dodatku, do podstawki zniechęciłbym się pewno sporo szybciej. A tak, proszę bardzo, robi robotę i zaostrza apetyt na kolejne rozgrywki.
Podobają mi się proste zasady – nie komplikują wdrożenia w świat Heroes Welcome – i klimat – bo dekoruje całość i czyni ją przyjemniejszą do grania. Żaden ze mnie wielki RPGowiec, ale niektóre nazwy czy fragmenty tekstów są nawet ciut śmieszne lub przynajmniej zwracają na siebie uwagę. Podejrzewam, że znawcy tematu znajdą tu masę drobiazgów, które umilą im zabawę.
Co jeszcze… nieźle sprawdza się układanie płytek osady oraz to jak się po nich poruszamy. Z początku obawiałem się, że ganianie bohaterami po sklepach jest zbyt proste, ale później wyszło, że czasami warto się nad tym chwilkę zastanowić. Podobnie z braniem od nich łupów. Też często chciało się zbierać na zasadzie 'byle więcej’, co nie zawsze było trafnym wyborem. To ważne, by gromadzić to co pasuje np. pod Masteries – idą za tym przecież ekstra punkty.
Mechanizm kończenia rundy. To głównie z uwagi na Kickbacks Cards też jest całkiem spoko – bo dzięki niemu dodajemy karty do potworów oraz możemy wyciągnąć gratisowy Loot od innego gracza (w ten sposób przekupuje się kończącego rundę, by jej nie skończył).
Karty Scam’u – w pierwszej partii traktowałem je trochę z przymrużeniem oka – niesłusznie. Okazuje się, że potrafią sporo pomóc i dobrze mieć jakieś pod ręką, nawet jeżeli są czasami jedynie sytuacyjne.
Klawo, że gra przebiega dynamicznie i nie czeka się długo na swój ruch. Fajnie, też że Handlarze nieco się od siebie różnią. Fajnie, że dodatek wprowadza nowe elementy osady oraz klientów.
Nie dostrzegam w Heroes Welcome niczego wyjątkowo uciążliwego. Czegoś zepsutego co niszczy frajdę z obcowania z grą. Niemniej jednak nie widzę również, nazwijmy to… no powiedzmy, że iskierki wspaniałości. HW nie wyróżnia się zbytnio, ale nie odstaje wyraźnie w swojej kategorii. Jest dobrze zaprojektowana, z pomysłem, jest ok. Całe to, w uproszczeniu, zbieranie setów za które dostajemy nagrody połączone z optymalizacją ruchów i worker placement tworzą zgrabny i niezły system. Gra działa, miło płynie przy niej czas, ale błysku i czegoś za co nazwałbym ją wybitną, najzwyczajniej w świecie brakuje. Ot solidna, porządna planszówka.
Najbardziej lubię (mocna strona):
Klimat. Obieg Loot’u. Kickbacks Cards z rozszerzenia.
Najmniej lubię (słaba strona):
Podstawka grana bez dodatku.
Recenzja dokonana dzięki uprzejmości wydawnictwa Pencil First Games. Thanks!