Uwaga, ważne. Materiał reklamowy – egzemplarz gry otrzymałem bezzwrotnie od wydawnictwa G3.
Czekałem, czekałem, czekałem… i jest! Nareszcie. Łowcy Potworów! Pograłem. Spisuję co myślę. Podoba mi się!
Info:
Autor: Richard Garfield
Polski wydawca: G3
Liczba graczy: 2-5
Czas gry: ~45 minut?
W skrócie i ogółem – o zasadach:
Na przestrzeni czterech sezonów (czyli rund) gracze będą zagrywać różnego rodzaju karty, spośród których sporo da im na koniec partii punkty. Osoba z największą liczbą PZtów zostaje oczywiście zwycięzcą.
Co sezon dostajemy po osiem kart na rękę. Wybieramy jedną z nich, przekazujemy pozostałe do sąsiada i zagrywamy tą zatrzymaną. Robimy tak do momentu, aż użyjemy wszystkich kart przeznaczonych na daną rundę.
Co ważne, jeżeli nie chcemy lub nie możemy zagrać wybranej karty to musimy odłożyć ją do skrytki płacą za to jedną Koronę. Nie możemy jej odrzucić. Dlatego dobrze posiadać monety, bo gdy nie stać nas na uiszczenie stosownej opłaty kończymy z pożyczką (nie da się jej spłacić!). A pożyczki to niestety ujemne punkty zwycięstwa.
Dalej: Krainy oraz Potwory. Te pierwsze dzielą się na typy. Mają też wartość punktową. Oba te parametry mają znaczenie w chwili gdy chcemy zagrać jakiegoś Potwora. Potrzebujemy dla niego odpowiedniej krainy i odpowiednio dużo punktów z jej kart. Fajnie, że monstra ‚zużywaja’ nam te punkty na czas trwania aktualnego sezonu. Później trafiają do miejsca zwanego Menażerią, a krainy znowu stają się wolne i gotowe na przyjęcie kolejnych gości.
Poza tym w Łowcach mamy też inne rodzaje kart – na przykład takie dające stałe efekty, to pracownicy. Albo ukryte cele, które mogą dać nam trochę punktów zwycięstwa jeżeli spełnimy wymagania.
Trzecia faza każdego sezonu to sprawdzanie zagrożenia spowodowanego przez Potwory. Na części z nich znajdują się symbole, które trzeba zniwelować lub opłacić Koronami. Dlatego na początku tej fazy turlamy kośćmi i sprawdzamy ile uzyskaliśmy symboli klatek. Są one wspólne dla wszystkich grających. Gracze sprawdzają ile indywidualnie zagrożenia muszą pokonać i jeżeli puli wspólna wystarczy – spoko. Jeżeli nie, możemy uzupełniać ją o znaczniki łowców zgromadzone przez nas samych (niektórzy pracownicy też okazują się pomocni w tej kwestii).
To mniej więcej tyle. Po pełne reguły odsyłam oczywiście do instrukcji.
Wrażenia, refleksje, szczegóły:
Wykonanie:
Ilustracje – miodzio. Jakość – nieźle, choć karty chyba wcześniej czy później wpakuję w folie ochronne. Oznaczenia – łatwizna, zrozumiałe. Wygląd ogólnie całej gry – klawy, podoba mi się.
I te, jeszcze planszetki graczy – cienkie, łatwo je uszkodzić. To na minus. Ale niewielki.
Czas rozgrywki:
Dynamiczna to gra. Śmiga jak świetnie naoliwiona maszyna. Myślę, że zazwyczaj wychodzi coś około tych 45 minut na partyjkę, więc umiarkowanie. Innymi słowy w sam raz jak na planszówę tej ‚wagi’.
Klimat:
Średni. Głównie dzięki wyglądowi, szacie graficznej. Trochę pasuje też to całe zbieranie krain i ładowanie tam Potworów czy zatrudnianie pracowników. I znowu – jak na niezbyt ciężką i całkiem szybką grę klimat oceniam dobrze – na plus.
Regrywalność:
Spoko! Jest mnóstwo kart oraz losowości urozmaicającej zmagania. A mechanika przekazywania do sąsiada (decyzje o tym co zachować dla siebie, a co oddać w obieg) prowadząca do stałego usprawniania swojego obszaru gry wraz z gromadzeniem punktów z różnych źródeł jest nie tylko prosta, przystępna, ale przede wszystkim bardzo ciekawe. Oparta mocno na interakcji między graczami otwiera szerokie pole do fajnego główkowania.
Próg wejścia (przystępność):
Niski. Nie jest to bardzo skomplikowany tytuł, wiele do ogarnięcia nie ma. Łatwizna.
Negatywna interakcja:
Duża – bo w każdym sezonie wymieniamy się kartami i co za tym idzie mamy ogromny wpływ na to co trafi do rywali. Z drugiej strony to na dobrą sprawę wszystko czym możemy próbować uprzykrzać im zabawę.
Losowość:
Znaczna. Talia kart widowiska jest spora i wspólna dla wszystkich. Co z niej dociągniemy to już zależy od losu. Może się na przykład zdarzyć, że zbierane przez nas karty niezbyt będą pasowały do wybranych wcześniej celów (i odwrotnie – podpasują do nich bardzo). Nie dziwi mnie, że tak jest i jednocześnie niezbyt podoba.
Podsumowanie:
Mocna pozycja. Niby nic wyjątkowego, a gra się ekstra przyjemnie. Niski próg wejścia, wyśmienite, klimatyczne ilustracje, solidna regrywalność i wystarczająca interakcja. Łowcy Potworów mają całą masę zalet przy jednocześnie marginalnych minusach – w efekcie jest to gra, która bardzo mi się podoba i chętnie wracałem do niej na kolejne potyczki.
Fajnie tworzy się tu małe silniczki – że jakaś karta daje nam coś w nagrodę, gdy zagramy inną konkretnego typu. Świetnym przykładem są Pracownicy ze stałymi efektami lub Wydarzenia – z jednorazowymi, oba niejednokrotnie zależne od tego co już mamy wyłożone lub będziemy wykładać. Ale spoko zbiera się też krainy – bo przecież otwierają drogę do punktowania. Kombinowanie z tym, które gromadzić i jak zrobić to skutecznie, by osiągnąć wymagane do wystawienia silnych Potworów punkty jest bardzo okej. Nieźle działa też system zagrywania i przechowywania kart. Dużo ciężej podejmować decyzje, gdy nie można od tak sobie odrzucić czegoś z ręki. Konieczność poniesienia opłaty za odłożenie do skrytki i widmo wzięcia pożyczki za -5 punktów w przypadku braku Koron dodaje zabawie emocji.
A jeżeli chodzi o te słabsze strony Łowców to chcę wskazać na losowość – przy czym nie będę się zbytnio nad nią rozpisywać. Po prostu nie leży mi do końca dociąganie z jednej, wspólnej, grubej talii. Nieco drażniło, gdy los nierówno dzielił. Choć z drugiej strony nawet to nie odpycha mnie od gry. To chyba dobrze o niej świadczy hm?
Średnio oceniam też tryb dwuosobowy. Gracze dostają w nim po dwa stosy ośmiu kart na sezon i po wyborze jednej karty z pierwszego zestawu biorą jedną z drugiego. Potem decydują co zostawią, a co odrzucą. Zatem gdy już wiem czego chcę, co mi pasuje wystawić, muszę od nowa przemyśleć, czy może jednak nie wolę tej drugiej karty. Żeby jednak nie było, ma to swoje plusy, bo w ten sposób możemy ryzykować z kartami, których chcemy się szybko pozbyć z obiegu – biorę taką i liczę, że trafię na coś co bardziej mi się przyda.
No dobra, kończąc zatem: jestem zadowolony. Łowcy Potworów przypadli mi do gustu. Wyśmienita to planszówka, brawo, good job!
Najbardziej lubię (mocna strona):
Gra jako całokształt. Ilustracje.
Najmniej lubię (słaba strona):
Losowość w talii kart widowisk.
Recenzja dokonana dzięki uprzejmości wydawnictwa G3. Dzięki!