Sushi w kostkach… o grze Sushi Roll

Uwaga, ważne. Materiał reklamowy – egzemplarz gry otrzymałem bezzwrotnie od wydawnictwa Rebel.

Info:

Autor: Phil Walker-Harding
Polski wydawca: Rebel
Liczba graczy: 2-5
Czas gry: ~20 minut

W skrócie i ogółem – o zasadach:

W karcianą wersję, czyli w Sushi Go! grałem dość dawno temu, ale spodobało mi się na tyle, że do kolekcji powędrowało później Sushi Go Party!. Z chęcią więc spróbowałem też Sushi Roll – i o tej grze jest ten materiał. W swoich założeniach podobna do poprzedniczek, ale nie identyczna, bo wykorzystuje kości zamiast kart. Gracze zbierają je na swoich planszach, co często oznacza zdobycie punktów zwycięstwa potrzebnych oczywiście do wygrania partii.

Jak to działa? Ano tak, że co rundę każdy z uczestników dobiera z woreczka kości (ich liczba zależy od liczby graczy), turla, a potem układa na swojej małej planszetce zwanej taśmą. Następnie, począwszy od pierwszego gracza, każdy rozgrywa swoją turę. Na jej początku można użyć żetonów Pałeczek (pozwalają na wymianę kostki z taśmy aktywnego gracza na dowolną kostkę z innej taśmy) lub/i żetonów Menu (służą do przerzucania). Kolejna czynność to wybór jednej kości z posiadanej taśmy i przełożenie jej na swoją tackę (w niektórych przypadkach używamy efektu natychmiast po wzięciu). Tyle.

Gdy już wszyscy wykonają swoje tury następuje przekazanie taśmy do sąsiada i przerzucenie pozostałych kostek.

Na koniec rundy przyznaje się punkty za niektóre kości (jeżeli takie w ogóle zostały dobrane z woreczka), potem zwraca wszystkie użyte z powrotem do środka, miesza i losuje. Rozgrywka trwa trzy rundy.

Na tacy rozpisane są punktacje wraz ze skrótem tego co znajduje się na ściankach kości. Niektóre ścianki gwarantują po prostu punkty, inne zaś zbiera się w kompletach – setach. Później wymieniamy np. za jeden symbol dwa punkty, za dwa – cztery, za trzy – aż osiem.

Po więcej informacji odsyłam oczywiście do instrukcji.

Wrażenia, refleksje, szczegóły:

Wykonanie:
Dobre. Gra jest kolorowa, miła dla oka, przejrzysta. Kostki prezentują się nieźle i w pierwszej chwili bardzo mi się spodobały. Z czasem straciły nieco na urodzie, bo szybko złapały nieestetyczne zarysowania. Nic to, Sushi Roll i tak sprawia dobre wrażenie, to niebrzydka planszówka z klawymi komponentami.

Czas rozgrywki:
Króciutki. Gra się szybko, bez zbędnych i nudnych przestojów. Dynamiki tu nie brakuje, bo złożoność tytułu jest niska przez co wykonywane czynności nie zajmują wiele czasu. Całość zamykała się, w moim przypadku oczywiście, zwykle w tych kilkunastu, może dwudziestu kilku minutach.

Klimat:
Hm, no… składamy Sushi z kostek… nigdy nie składałem Sushi z niczego, a i jadłem chyba tylko raz. Co ja tam wiem. Wykonanie robi robotę – taśmy, tacki, ładne kości. Fajnie pasuje mi też przekazywanie zasobów między graczami – krążące podstawki z jedzionkiem to spoko pomysł. Ogólnie jest nie najgorzej. Jak na grę małego 'kalibru’ to myślę, że klimat daje radę.

Regrywalność:
Losowość plus decyzje graczy i mamy oczekiwaną zmienność co partię. Mechanicznie jest dość prosto, a różnej punktacji nie uświadczymy zbyt wiele, więc po pewnym czasie (a myślę, że będzie to głównie w przypadku osób znających poprzednie gry z serii) może zacząć brakować zróżnicowania, świeżości.

Próg wejścia (przystępność):
Niziutki. Sushi Roll to tytuł bardzo prosty. Nie sądzę, by opanowanie reguł zajęło komuś więcej niż kilka, no moooże kilkanaście minut. Poza tym z pomocą przychodzi plansza ze skrótem ważnych informacji – dzięki niej znacznie łatwiej pamiętać choćby o punktacji.

Negatywna interakcja:
W tej materii pierwsze skrzypce odgrywają Pałeczki dzięki którym możemy zwinąć kostkę z czyjejś podstawki (choć trzeba dać inną w zamian). Spoko opcja, podoba mi się.

Losowość:
Turla się często, bo po każdym przekazaniu kości. Dodatkowo jest też możliwość przerzucania dzięki żetonom Menu. Obrazu dopełnia dobieranie w ciemno z woreczka. Zatem losowości w grze nie brakuje. Nie jest jednak uciążliwa. W dużej mierze to na niej oparty jest cały system Sushi Roll, a całość działa nieźle. Dość fajne jest nawet to, że między graczami nie krążą ciągle te same, wyrzucone na początku rundy rezultaty, bo przecież regularnie się je przerzuca.

Podsumowanie:

Baaardzo podobne odczucia co w Sushi Go! oraz Sushi Go Party!, wersja kościana przywodzi mi na myśl rozgrywki w poprzednie odsłony i daje fun podobnie jak wtedy. Ale jest to też minus, bo trzymanie się założeń z pierwowzoru powoduje, że Roll ma za mało tych cech indywidualnych, które wypchną go z ram ustalonych przez starsze siostry.

Cóż, zatem, niestety, ale nie czuję potrzeby sięgania po kościane Sushi mając w perspektywie możliwość wyjęcia z szafki wersji Party!. Co innego, gdybym takiej sposobności nie miał (albo w ogóle karcianki nie znał). Wtedy, owszem, w poszukiwaniu lekkiej, bardzo prostej, luźnej, niewymagającej rozrywki mógłbym zdecydować się na turlanie oferowane przez Roll’a. Spoko temat i zgrabna mechanika czynią z niego łakomy kąsek w przypadku oczywiście, odpowiednich warunków do zabawy.

Ale żeby nie było zbyt gorzko – uważam też, że:

Sushi Roll to ciekawa pozycja dla graczy początkujących, raczkujących w świecie nowoczesnych planszówek lub po prostu tych, którzy nie szukają tytułów rozbudowanych i zmuszających do cięższego ruszenia głową. Znajdziemy tu bowiem zupełnie inny rodzaj gry – spokojną, prostą i zgrabnie zaprojektowaną pozycję. Całość śmiga płynnie, oferuje wystarczającą ilość wyborów, by miło wypełnić czas spędzony przy stole – którego jakby nie patrzeć, na pojedynczą partię wiele nie potrzeba. A przy tym nie zajmuje wiele miejsca, prezentuje się nie najgorzej, z pewnością może podobać. Na dobrą sprawę spokojnie da się go również spakować w mniejsze opakowanie niż oryginalne pudełko (chętnym wystarczy pewnie sam woreczek uzupełniony o kostki i żetony) co oznacza ułatwiony transport zawartości. To zaś stawia Sushi w charakterze gry o sporych szansach na stanie się kompanem na przykład rodzinnego wypadu na świeże powietrze (inna sprawa, że kostki nieco trudniej zgubić na wietrze niż zwykłe karty).

Myślę, że Sushi Roll znajdzie swoich zwolenników, choć ja należał do nich nie będę. Nie dlatego, że grało mi się źle. Bardziej dlatego, że miejsce w kolekcji ma już Sushi Go Party!, a Roll absolutnie go stamtąd nie wypchnie. A abstrahując od porównań w ramach serii, kościana wersja to po prostu gra niezła.

Najbardziej lubię (mocna strona):
Kompaktowa. Prosta.

Najmniej lubię (słaba strona):
Szkoda, że szybko porysowały się kostki.

Recenzja dokonana dzięki uprzejmości wydawnictwa Rebel. Dzięki!