Motyle, kwiatki, rabatki… o grze Z kwiatka na kwiatek

Uwaga, ważne. Materiał reklamowy – egzemplarz gry otrzymałem bezzwrotnie od wydawnictwa Nasza Księgarnia.

Info:

Autorzy: Igor Sklyuev, Ekaterina Gorn
Polski wydawca: Nasza Księgarnia
Liczba graczy: 2-4
Czas gry: ~30 minut

W skrócie i ogółem – o zasadach:

Podczas rozgrywki w Z kwiatka na kwiatek gracze tworzą swoje rabatki. Te składać się będą z kafelków kwiatów, altany, motyli oraz, być może, pęków kwiatów. Celem są punkty, bo osoba, która zgromadzi ich najwięcej wygrywa partię. Część z nich wygenerują rabatki zawierające motyle – na koniec mnoży się kwiaty razy motyle na danym obszarze (sprawdzamy każdą odrębną grupę/pojedyncze kwiaty w tym samym kolorze). Dodatkowo punktujemy za motyle zebrane na karcie z kapeluszem, to te, których nie wydaliśmy w trakcie rozgrywki. Jeżeli gramy wariant z kartami, to one też dają nam ekstra punkty.

W uproszczeniu zabawa polega na tym, że w swojej turze, z tzw. straganów (w zależności od liczby grających będą to dwa koła po trzy, cztery lub pięć elementów) pobieramy jeden kafel z kwiatami plus jednego motyla: oba z tego samego, wybranego koła. Dokładamy kafelek do swojej działki i możemy, choć to opcjonalne, dołożyć do tego samego kawałka wziętego właśnie motyla, ale tylko na kwiatka w odpowiadającym mu kolorem oraz na rabatkę, która nie ma jeszcze żadnego pionka.

Gdyby koło ze straganu zostało opróżnione z elementów – tworzymy nowe. Motyle dobiera się z woreczka, żeton bierze ze stosu.

W swojej turze – na koniec lub/i na początku – możemy nabyć pęk kwiatów, który zawiera dwa lub trzy kwiatki różnych kolorów. Koszt: odrzucenie dwóch motyli w tym samym kolorze zmagazynowanych wcześniej na karcie z kapeluszem – czyli tych, które nie powędrowały na rabatki podczas dokładania kafelków.

Jeśli gramy z wariantem z kartami, pęki kwiatów ustępują im miejsca. Niektóre karty wprowadzają do gry pęki, ale nie muszą się w trakcie gry pojawić. Karty, między innymi, dodają różne efekty, czasami dodatkowe warunki punktowania.

Wrażenia, refleksje, szczegóły:

Wykonanie:
Spoko. Jakościowo wygląda to solidnie, prezencja też jest nie najgorsza. Całość nie powala, ale myślę, że może podobać. Komponentów jest sporo, cieszy niezły woreczek, karty są ładne, motylki też.

Ponarzekać muszę trochę na instrukcję – żeby dobrze zrozumieć zasady musiałem sięgnąć po anglojęzyczną. Może to tylko ja, a może po prostu nie wszystko zostało wystarczająco jasno przetłumaczone.

Ogólnie jednak zawartość pudła oceniam na plus.

Czas rozgrywki:
Gra się szybciutko i bez przeciągania. Pojedyncza partia nie zabierała mi dużo czasu – myślę, że około trzydziestu minut maksymalnie.

Klimat:
Układanie motylków na kwiatkach odrobinkę go dodaje – wygląda to ładnie, ma sens. Ale to i tak jedynie delikatny powiew klimatycznej aury, choć fajnie, że w ogóle jest.

Regrywalność:
Jak dla mnie gra jest zbyt prosta. Bez większych emocji i oczekiwanej dawki główkowania. Kapkę bardziej podoba mi się wariant z kartami, choć nie ratuje sytuacji. Manewrowanie kwiatkami, by stworzyć obszary z jak największą liczbą motyli oraz sporadyczne wydawanie owadów na drobne, nazwijmy je, ‚ulepszenia’ to za mało. Podobnie z losowością, wpływającą pozytywnie na rozgrywkę (dobieranie z woreczka i z zakrytych stosów) – to po prostu inne elementy w innym czasie – wszystko to nadal mnie nie przekonuje.

Próg wejścia (przystępność):
Niski – łatwo się Z kwiatka na kwiatek nauczyłem i szybko wyjaśniałem współgraczom. Poza tym co już wspomniałem, czyli że posiłkowałeśm się instrukcją w języku angielskim, jest dobrze.

Negatywna interakcja:
Obecna. Głównie przejawia się w zabieraniu sobie kwiatków wraz z motylami – ale nie nazwałbym jej specjalnie złośliwą. Sam wolałem po prostu budować dla siebie, a nie zawijać innym.
W razie czego niektóre karty dodają jeszcze jej szczyptę – ale też odpowiednią do charakteru rozgrywki – tak w sam raz, by się zbytnio nie zezłościć…

Losowość:
Ok. Pracuje sobie w tle. Losowo odkrywamy/dobieramy elementy co powoduje, że nie gramy ciągle tym samym układem kwiatków, motyli czy kart.

Podsumowanie:

Gra Z kwiatka na kwiatek niestety mi się nie spodobała. Cóż, oczekiwałem więcej. Sądziłem, że układanie rabatek dostarczy więcej frajdy. Miałem nadzieję, że będzie więcej móżdżenia (owszem, wiedziałem, że to tytuł o niskiej złożoności), a możliwości wprowadzone przez karty dadzą spore pole do popisu i da się na różne ciekawe sposoby zbierać punkty. Że obsadzanie motylami pozwoli na wykręcanie wysokich wyników, a rywalizacja o kwiaty nieco bardziej rozbudzi emocje. Mięsistego i prostego tytułu oczekiwałem, o.

Ostatecznie skończyło się prostym (ale już nie mięsistym) dobieraniu i ustawianiu elementów, od czasu do czasu planowaniu ruch czy dwa do przodu, by złapać co ciekawszą kartę. I chociaż całość działa jak należy to w mojej ocenie jest za łatwo, bez ciekawszego ‚twistu’ w mechanice… no cóż, nie kusiło by po raz kolejny wyjąć tytułu na stół.

Po chwili grania wybory stały się oczywiste, ruchy szybkie, a układanie kończyło bez głębszego zastanowienia. Ale to tylko ja – warto wziąć więc poprawkę, że wolę gry średnio lub bardzo złożone.

Kończąc zatem: Z kwiatka na kwiatek to w moich oczach co najwyżej przeciętniak. Dzieło ‚okej’, którego odbiorców upatruję w osobach początkujących, grających mniej lub szukających tytułów bardzo lekkich, nieskomplikowanych. Myślę, że zaawansowani, spragnieni ciężkich rozgrywek raczej nie znajdą tu wiele dla siebie.

Najbardziej lubię (mocna strona):
Karty – wprowadzają do gry spoko efekty.

Najmniej lubię (słaba strona):
Instrukcja. Zbyt prosta.

Recenzja dokonana dzięki uprzejmości wydawnictwa Nasza Księgarnia. Dzięki!