Uwaga, ważne. Materiał reklamowy – egzemplarz gry otrzymałem bezzwrotnie od wydawnictwa Lucky Duck Games.
Info:
Autor: Kevin Russ
Polski wydawca: Lucky Duck Games
Liczba graczy: 1-4
Czas gry: ~30-45 minut?
W skrócie i ogółem – o zasadach:
Szyjemy przestrzeń do wylegiwania dla kotów – kołderki znaczy. Składać się będą z kafelków o przeróżnych wzorach i kolorach. Układamy je na planszetkach, na których znajdą się również kafelki projektów, czyli celów wskazujących za co dostaniemy punkty zwycięstwa na koniec gry. Ponadto możemy spełnić wymagania kafli kotów, dzięki czemu również poprawimy finalną punktację. Do tego da się przytulić żetony guzików – te bierzemy za połączenie kafelków o odpowiednich kolorach (za zdobycie sześciu różnych nagrodą jest siódmy, tęczowy).
W trakcie rozgrywki gracze mają na ręce po dwa kafelki materiału. Gdy wyłożą jeden, dobierają do dwóch z ogólnodostępnej puli.
Jeżeli po położeniu materiału na kołdrze spełniamy wymagania, by pobrać kota lub guzik robimy to i układamy zdobycz/zdobycze na planszy.
Gra kończy się, gdy wszyscy zapełnią swoje planszetki, czyli uszyją kołderki do końca. Podliczamy punkty: za zebrane guziki, koty oraz spełnione cele. Wyłaniamy zwycięzcę.


Koty: możemy wziąć żeton danego zwierza, gdy stworzymy wskazany układ składający się z odpowiednich materiałów. Liczą się wzory, nie kolory. Podczas przygotowania gry wybieramy sobie zestaw kotów oraz przyporządkowujemy im po dwa wzory materiału.
Kafle projektów: za każdy możemy zgarnąć mniejszą lub większą liczbę punktów. Sprawdza się elementy ułożone wokół takiego kafla – i jeżeli spełnimy wymagania wzorami lub kolorami – dostaniemy mniej pkt. Jeżeli uda się nam złożyć kolory i wzory zgodnie ze wskazaniem – punktujemy lepiej. Przykład: AAA-BBB: wokół kafla mają znaleźć się trzy takie same kawałki i trzy inne takie same kawałki (na przykład: trzy żółte i trzy zielone, lub trzy w kropki i trzy w liście, lub trzy w niebieskie, trzy w różowe i jeszcze w tym trzy w linie oraz trzy w kropki).
O regułach to mniej więcej tyle. Po komplet reguł odsyłam oczywiście do instrukcji.
Wrażenia, refleksje, szczegóły:
Wykonanie:
Super! Wszystko pięknie, nie mam zastrzeżeń. Śliczna oprawa, kolorowo, jakościowo ekstra. Na małe wyróżnienie zasługują planszetki, które dzięki dodatkowej warstwie pozwalają na układanie elementów tak, by nie zjeżdżały z krawędzi i nie przesuwały się zbytnio po polach.
Jako daltonista nie mam problemów z kolorami, więc to dodatkowy plus.


Czas rozgrywki:
Mimo, iż położenie jednego elementu w swoim ruchu to bardzo niewiele… to czasami i tak można się zawiesić. Rozgryzanie układanek może spowodować delikatny downtime, choć nie nazwałbym go uciążliwym – głównie z uwagi na to, że w tym samym czasie wszyscy mogą planować swoje ruchy na bazie posiadanych na dłoni skrawków. Niemniej jednak Calico nie jest super szybkie i super krótkie, choć jednocześnie trudno nazwać go długim czy średnio długim – ląduje gdzieś pośrodku.
Klimat:
Nie czułem. To abstrakcyjny tytuł o spoko temacie, ale o wczuwaniu się nie było w moim przypadku mowy. Z drugiej strony zupełnie nie przeszkadza to w wyśmienitej zabawie.
Regrywalność:
Ekstra! Albo może… prawie ekstra. Kołderkę szyje się turbo przyjemnie, a losowość, zmienne układy projektów lub/oraz kotów zapewniają oczekiwaną zmienność co partię. Dodajmy do tego jeszcze decyzje graczy, z których wynika interakcja (bo zabieramy sobie elementy materiałów) i już, proszę bardzo – z przyjemnością wracałem na kolejne rozgrywki. Good job!
Ah – a czemu prawie ekstra? Bo projektów trochę mało. Ale to w sumie detal.
Próg wejścia (przystępność):
Bardzo niski. Reguły są banalnie proste – raz dwa i wyjaśnione. W sam raz dla początkujących.


Negatywna interakcja:
Cała interakcja polega na pobieraniu elementów materiału ze wspólnego woreczka i wspólnego 'rynku’. I choć mogłoby się wydawać inaczej, to czasami można komuś nieźle namieszać w planach zabierając co fajniejszy fragment. Inna sprawa, że dzieje się to raczej przypadkowo, bo niełatwo wyłapać, że ktoś akurat potrzebuje danego kafelka.
Losowość:
Potrafi napsuć, ma spory wpływ na nasze poczynania. To czy uda się ułożyć kołdrę tak jak sobie wymyśliliśmy w dużym stopniu zależy od dociąganych materiałów. Jest nawet dodatkowy wariant w instrukcji, który zakłada zmniejszenie płytek w woreczku grając we dwie osoby.
Podsumowanie:
Kapitalny tytuł. Już w trakcie pierwszej partii wiedziałem, że to gra w sam raz dla mnie. Uszyta na miarę, miodzio. Czysta przyjemność, mnóstwo frajdy, z miejsca chęci, by pograć więcej. Z pozoru wydaje się być lekką układanką, ubraną w ładne ilustracje i klawy temat. Zwodnicze wrażenie, wątpliwości o odpowiednią regrywalność i to, czy znajdę w Calico dość 'mięsa’, by zatopić zęby. A tu proszę – nieskomplikowany system (niestety niezbyt odporny na losowość), który pobudza szare komórki do mocnego kombinowania i nagradza super fajną, angażującą rozrywką. Owszem, w dużej mierze wygląda to jak multi-solo, czyli granie każdy sobie, ale nie szkodzi – radochy jest mnóstwo.


Cóż więcej pisać – to naprawdę więcej gry w grze niż na zdjęciach może wyglądać. Niby proste położenie kafelka, a niesie ze sobą masę konsekwencji. Utyskiwania nad Calico mieliśmy co niemiara, bo uszycie idealnej kołderki to zadanie w mojej ocenie bliskie niemożliwego – nierzadko więc trzeba odpuścić jeden cel, by zrealizować drugi. Marudzi się zatem, kręci nosem i kombinuje tak, by wycisnąć ile się da na tej małej, kolorowej przestrzeni, która z ruchu na ruch pozostawia mniej miejsca do manewru. Nie jest to jednak zrzędzenie źle świadczące o Calico. Wręcz przeciwnie – tytuł to nie tylko śliczny, ale również grywalny, regrywalny, wciągający i przy całej swojej przystępności również zmuszający do głębokiego zastanowienia.
Ode mnie piąteczka z plusem, świetna robota, brawo.
Najbardziej lubię (mocna strona):
Wciągające układanie, niełatwe wybory, walka o punkty od początku do końca.
Najmniej lubię (słaba strona):
Losowość.

Recenzja dokonana dzięki uprzejmości wydawnictwa Lucky Duck Games. Dzięki!