Uwaga, ważne. Materiał reklamowy – egzemplarz gry otrzymałem bezzwrotnie od wydawnictwa Lucky Duck Games.
Info:
Autorzy: Paul Kluka, Danny Devine, Steven Aramini
Polski wydawca: Lucky Duck Games
Liczba graczy: 1-4
Czas gry: ~20-30 minut?
W skrócie i ogółem – o zasadach:
Oto jest, zabawa w architektów na jedynie osiemnastu kartach! Po dołączeniu rozszerzeń zawartych w pudełku będzie ich ciut więcej, ale i tak dostajemy bardzo szczupłą talię do użytku. Można grać solo, można i w więcej graczy. Zasady zmieniają się nieznacznie, ponieważ powyżej jednej osoby śmigamy w wariancie kooperacyjnym.
Wszystkie osiemnaście kart ma po jednej stronie zadania, po drugiej zaś rejony. Zaczynamy od wybrania trzech, pozostałe utworzą stos do dobierania. Później, w trakcie partii w swoim ruchu zagrywamy z ręki jedną – aktywny gracz ma wybór spośród trzech, pozostali w tym momencie trzymają tylko po jednej. Po wyłożeniu oddajemy dwie nie użyte karty do sąsiada i on staje się aktywnym graczem – my dobieramy pojedynczą ze stosu.
Budujemy miasto przez wykładanie kart z rejonami. Na każdej są cztery różne, uzupełnione dodatkowo o ulicę – jedną lub dwie. Orientacja zbudowanej karty musi być pozioma, ale można obracać ją o sto osiemdziesiąt stopni. Raz położona karta nie zmienia swojej pozycji, ale można ją przykryć – nawet całkowicie. Dokłada się tak, by nowa karta stykała się z jakąś wyłożoną wcześniej przynajmniej jednym bokiem jednego rejonu. Może też, jak wspomniałem, przykryć częściowo lub w całości inną/inne.


Na koniec gry, czyli po zagraniu wszystkich kart ze stosu i z rąk, liczymy zdobyte punkty. Dostajemy po jednym za każdy rejon w największej grupie rejonów każdego koloru. Każda droga, czyli połączone ze sobą ulice to jeden punkt na minusie (dlatego czasami lepiej starać się łączyć je w jedną dłuższą). Dodatkowo sprawdzamy trzy zadania – zgodnie z ich założeniami też zyskujemy punkty. Jeżeli suma tych wszystkich punktów jest równa lub przewyższa sumę naszego celu, czyli dodane do siebie liczby z kart zadań – wygraliśmy partię.
I to mniej więcej tyle. Po komplet reguł odsyłam do instrukcji.
Wrażenia, refleksje, szczegóły:
Wykonanie:
Na plus zaliczam na pewno przejrzystość (w tym zobrazowane przykładami zadania) i spoko notesik. Gorzej wypada szata graficzna jako całość – styl wydaje się jakiś taki przestarzały, zupełnie mi się nie podoba. Drażni też, że czasami, pomimo starań, nie udaje się spasować ze sobą równiutko ulic – to co prawda estetyczny drobiazg, no ale…
Na szczęście wszystko to nie przeszkadza w rozgrywce, której…
Czas rozgrywki:
…czas na partię jest raczej krótki – szczególnie, gdy gra się solo. Zasiadając do tytułu w więcej osób, zapewne zmagania potrwają ciut dłużej, bo dojdą minuty potrzebne na przedyskutowanie planu działania całego zespołu. Niemniej jednak Urbanista to karcianka, która jest szybka i da się w nią pyknąć sprawnie, w wąskich ramach czasowych.



Klimat:
Spoko. Trudno ująć to w słowa, ale to proste wykładanie kart, łączenie dróg czy zarządzanie przestrzenią rejonów fajnie oddaje klimat rozbudowy miasta. A dodatek wprowadzający plaże też nieźle się w to wpisuje.
Regrywalność:
Ogromna. Losowy układ kart i przeróżne zadania, które zmuszają do mocnego kombinowania z układaniem rejonów wraz z ulicami zapewnia pożądaną świeżość co partię. Cztery małe rozszerzenia dodane do pudełka są spoko, fajnie uzupełniają i tak dobrą już pod względem regrywalności podstawkę.
Próg wejścia (przystępność):
Niziutki. Łatwo się z regułami zapoznać oraz równie łatwo przedstawić je nowym graczom.
Negatywna interakcja:
Współpracujemy, więc nie ma.



Losowość:
Pojawia się oczywiście w potasowanej talii kart oraz podczas wyboru zadań. Nie czuć jednak, by psuła zabawę. Zgrywa się jak należy z mechaniką gry. Uważam, że działa zdecydowanie na korzyść Urbanisty.
Podsumowanie:
Super układanka – wyśmienita do delektowania się w pojedynkę. Nieco słabsze w kooperacji… bo jednak lepiej rozgryzać je samemu, niż dzielić karty i w efekcie robić właściwie to samo tylko na więcej rąk. Nie widzę większej potrzeby. Owszem, może od czasu do czasu spróbuję, ale ostatecznie znacznie bliżej mi do Urbanisty w wariancie solowym.
Gra przypadła mi do gustu już od pierwszej partii. Prosta, szybka, ciekawie skonstruowana. Daje przyjemną swobodę, dostarcza odpowiednich co do ciężkości tytułu, decyzji do przemyślenia i podjęcia. Klawo się nad Urbanistą pochylić i pomóżdżyć, wypełniając miłą formą rozrywki kilkanaście, może dwadzieścia kilka minut wolnego czasu.
Cieszy odpowiedni poziom trudności, który wydaje się być skrojony w sam raz pod moje potrzeby. To te, dobrze skonstruowane, zadania wybierane do rozgrywki będące nie tylko warunkami punktacji, ale również określeniem progu wymaganego do osiągnięcia wygranej świetnie wspomniany poziom trzymają w ryzach. Jest nie za ciężko, nie za trudno, ot idealnie, by czasami wygrać, czasami przegrać.


Troszkę zaskoczenie, że na jedynie osiemnastu kartach dało się stworzyć tak wyborną grę. A przecież są jeszcze małe dodatki, które urozmaicają zmagania w planowaniu i wznoszeniu tego kolorowego miasta. Cóż, myślę, że Urbanista zasługuje na wysokie noty. Bardzo dobra karcianka.
Najbardziej lubię (mocna strona):
Wiele zadań, proste zasady.
Najmniej lubię (słaba strona):
Hm…? Tryb coop?
Recenzja dokonana dzięki uprzejmości wydawnictwa Lucky Duck Games. Dzięki!