Uwaga, ważne. Materiał reklamowy – egzemplarz gry otrzymałem bezzwrotnie od wydawnictwa Nasza Księgarnia.
Info:
Projekt tej gry: Rodrigo Gonzalo
Polski wydawca: Wydawnictwo Nasza Księgarnia
Liczba graczy: 1-8
Czas gry: ~60 minut?
W skrócie i ogółem – o zasadach:
W Niepożądanych Gościach będziemy drogą dedukcji i eliminacji starali się dojść do tego kto, z jakiego powodu i czym (a w niektórych przypadkach również z kim we współpracy i czemu) zamordował właściciela pewnej posiadłości, tj. Woodrufa Waltona.
Do zabawy wykorzystuje się między innymi karty, z których przygotowujemy talię zgodną z wybranym scenariuszem. To dzięki nim zyskamy wskazówki dotyczące tego co działo się na miejscu zbrodni. Gracze wymieniają się kartami składając sobie oferty zgodne z wymaganiami (mają przypisane różne wartości, więc proponują np. zestaw o sumie 5 i muszą w zamian otrzymać inny o minimum tej samej wartości). W ten sposób informacje przechodzą z rąk do rąk, nierzadko wracając również do pierwotnego właściciela. Gdy czegoś się dowiemy – oznaczamy to na swojej kartce.
Sami wskazujemy, używając żetonów, co nas interesuje. Może to być pomieszczenie bądź postać. Pozostali gracze oferując karty będą musieli wybierać te związane z oznaczonymi elementami.
Pod koniec każdej rundy możemy podjąć się próby odgadnięcia zagadki i udzielenia odpowiedzi na pytania. Jednak jeżeli się pomylimy, odpadamy z gry. Poza tym odrzucamy też część kart i dobieramy nowe ze wspólnego stosu.


Kartka, na której przyjdzie nam zapisywać notatki pozwala na wykreślanie i zaznaczanie różnych treści, np. wykluczanie śladów narzędzi zbrodni czy przejść między pokojami. Notowanie obecności konkretnych osób w różnych miejscach oraz ich motywów. Swoje zapiski trzymamy za sporą zasłonką służącą również za kartę pomocy.
Do gry dostępna jest również aplikacja, która zawiera w sobie nie tylko śledztwa na dwóch i więcej graczy, ale również wariant solo.
Pobieżnie to tyle jeżeli chodzi o reguły, po komplet zasad odsyłam oczywiście do instrukcji.
Wrażenia, refleksje, szczegóły:
Wykonanie:
Szata graficzna jest niezła, może się podobać. Elementów, nie licząc kart, nie ma zbyt wiele i są po prostu ok. Cieszą spore zasłonki i zapisane na nich pomocne info. Kartki do tworzenia notatek, czyli w pewnym sensie plansze graczy, spełniają swoją rolę jak należy – są odpowiednio duże i mają wystarczająco dużo miejsca na tworzenie potrzebnych zapisów. Karty zaprojektowano całkiem nieźle, da się je łatwo i szybko zrozumieć.
Na minus zaś brak osobnej planszy/kartki głównej, gdzie wskazujemy strzałkami na jaki temat zbieramy informacje w danej chwili. Przez to, że taka plansza znajduje się na ostatniej stronie instrukcji, gdy potrzebujemy z niej skorzystać… sięganie w razie czego do środka jest znacznie utrudnione i po prostu niewygodne.
Poza tym przygotowanie i złożenie całości, czyli wybór i segregacja kart były dla mnie sporym utrapieniem. Długo, nudno, idzie się pomylić.



Czas rozgrywki:
Zależy od poziomu trudności, zależy też od szybkości notowania, dedukcji i decyzji graczy. Wydaje mi się, że coś około godzina do półtorej na jedną partię może spokojnie zejść. Jak dodać do tego mniej więcej dwadzieścia minut na przygotowanie i złożenie to robi się dość długo. A już szczególnie biorąc pod uwagę to, że nie jest to planszówka 'wagi ciężkiej’.
Klimat:
Bardzo dobry. Fajnie prowadzi się śledztwo i zapisuje, wykreśla bazgroły na kartce. Jest w tym coś fajnego, coś co powoduje, że wczuwamy się w rolę detektywa, który odkrywa kawałek po kawałeczku tajemnicę posiadłości. Klimat to mocna strona Niepożądanych Gości. Podobało mi się wymienianie kartami, kombinowanie co oddać, co zachować albo do czego na pewno nie dać dostępu innym.
Regrywalność:
Scenariuszy jest bardzo dużo i podzielono je zgodnie z poziomami trudności. Trudno jest mi sobie wyobrazić, żeby ktoś zapamiętał po kilku różnych partiach co wydarzyło się w jednej z pierwszych. Poza tym jest jeszcze aplikacja, która może trochę naprawić ewentualny problem, bo nie podaje rozwiązania jeżeli ktoś się pomyli – a nie poznając prawdziwego wyniku śledztwa nie zamykamy sobie drogi do ponownego próby nawet zaraz po przegranej.
Próg wejścia (przystępność):
Niski. Zasad nie ma dużo, są proste i można je przekazać w mig.


Negatywna interakcja:
Składamy oferty z kart, a gracz, który je bierze może zdecydować się na nie wybranie naszej bazując choćby na posiadanych informacjach. Albo po prostu skusi się na lepszy deal. Co więcej, bywa, że nie chcemy, by ktokolwiek złożył NAM w ogóle ofertę, bo wtedy dociągniemy świeże karty ze wspólnej talii. No i cały motyw wymian polega na tym, by dostać korzystne info, a dać takie, które nie przybliży rywala zbytnio do wygranej.
Losowość:
Mam wrażenie, że potrafi dość mocno wpłynąć na rezultat rozgrywki. Przez to, że możemy nie dowiedzieć się czegoś co jest kluczowe do odgadnięcia zagadki, gdy ktoś inny po prostu dociągnie sobie wartościowe karty z talii bądź ktoś mu je da. Z tego powodu bywało, że musiałem po prostu ryzykować i strzelać odpowiedź na pytanie, wiedząc, że rywal prawdopodobnie będzie za chwilę również odpowiadał.
Podsumowanie:
Z początku Niepożądani Goście bardzo mi się spodobali. Pierwsze kroki stawiałem dość nieporadnie, ale wrażenia były jak najbardziej pozytywne. Grało się przyjemnie, rozgrywka wciągnęła, z uśmiechem na ustach zagłębiałem się w śledztwo, które autentycznie dostarczyło mi frajdy. Nieco później skosztowałem też wariantu solo i z ekranem przed oczami przegrałem jedyną (przeklikaną w pełni do końca) partię w tym trybie. Później przycisnąłem jeszcze kolejne scenariusze w większym gronie, by z rundy na rundę odczuwać coraz mniej satysfakcji i radości z zakreślania kolejnych linii, strzałek czy iksów na kartce.
W końcu przestało mi się podobać przekazywanie kart, które niejednokrotnie wracały na okrągło do ręki nie wnoszą nic nowego do śledztwa. Ekscytacja z odczytywania kolejnych tropów ustąpiła lekkiemu zniechęceniu. Losowość nie poprawiała sytuacji, a gdy w jednej z partii okazało się, że właściwie nie sposób było wygrać, bo pewne kluczowe informacje nigdy do mnie nie trafiły (za to do rywala – i owszem) uznałem, że resztki zapału przepadły bezpowrotnie. No, może nie bezpowrotnie, ale przynajmniej na razie. Być może nie umiem w dedukcję i marny ze mnie detektyw, a może po prostu zbyt mało leży tu w dłoniach pojedynczego gracza.



No dobrze, to może w takim razie wariant solo byłby bardziej odpowiedni? Szkoda, ale do niego też się nie przekonałem. Choć nieco inny od wieloosobowego, również często podrzucał te same karty. Rozwiązano go fajnie: mamy pulę punktów i co rusz apka podrzuca zestaw ofert o różnych wartościach (koszcie), na które je wydajemy. Klawo główkować z tym na jakie informacje ile przeznaczymy, przyznaję. Tyle tylko, że nieodpowiednie wybory prowadzą do otrzymywania, jak wspomniałem, tego samego. Próbowałem podejmować elastyczne decyzje, patrzeć szeroko na całe śledztwo, ale coś czuję, że skończyłem rozgrywkę będąc bardzo daleko od zwycięstwa, często racząc się tymi samymi podpowiedziami.
I w związku z tym ostatecznie odbiłem się od Niepożądanych Gości. Nie udało mi się przedłużyć tej relacji na kolejne godziny. Być może w przyszłości jeszcze spróbuję odwiedzić posiadłość Waltona, ale potrzebuję do tego odpowiedniego towarzysza/stwa i odpowiedniego nastroju. Raczej nie będzie to częste, ale jako sporadyczna rozrywka, cóż, możliwe.
Przy czym rozumiem za co można tytuł ten lubić. Wygląda dobrze, opiera się na prostych zasadach budujących kuszącą rozrywkę, a do tego nagradza porządną dawką klimatu. Dostarcza dużo scenariuszy o różnych poziomach trudności, a na dodatek ma w zanadrzu aplikację mobilną. To naprawdę sporo.
Najbardziej lubię (mocna strona):
Klimat. Proste reguły.
Najmniej lubię (słaba strona):
Losowość.


Recenzja dokonana dzięki uprzejmości wydawnictwa Nasza Księgarnia. Dzięki!