Śledczym być… Kroniki Zbrodni!

Uwaga, ważne. Materiał reklamowy – egzemplarz gry otrzymałem bezzwrotnie od wydawnictwa FoxGames.

Kiedyś tam, jakiś czas temu, mało mnie ta gra interesowała. Napomknął mi o niej kolega. Poszperałem gdzie trzeba i stwierdziłem – ok, może okazać się ciekawa. Od tamtej pory w spokoju czekałem na premierę polskiej edycji, wciąż bez większej ekscytacji. Raczej – jak będzie to będzie, może uda się zagrać. W końcu nadszedł ten dzień. Odebrałem przesyłkę, otworzyłem pakunek, pudełko i wziąłem instrukcję w dłonie. Przeczytałem przed snem i… i dotarło do mnie, że chcę prędko rozłożyć i sprawdzić Kroniki Zbrodni w akcji. Że gra może być lepsza, znacznie lepsza niż początkowo zakładałem.

Poszedłem spać. Niedługo później odpaliliśmy aplikację i zasiedliśmy do stołu.

Info:

Autor: David Cicurel
Polski wydawca: FoxGames
Liczba graczy: 1-4
Czas gry: ~60-90 minut?

Nie powstrzymał nas język angielski, który wybraliśmy do zabawy, bo scenariusze w polskiej wersji językowej jeszcze wtedy nie były dostępne. Szybko wyjaśniłem drużynie o co tu chodzi. Wspomagając się wprowadzającym Przewodnikiem przetestowaliśmy okulary (nie ma ich w pudełku z grą, sprzedawane są oddzielnie), odbyliśmy pierwsze rozmowy z osobami w świecie Kronik itd. Bez problemów załapaliśmy co i jak w grze działa, więc mogliśmy już przejść do naszej pierwszej dużej sprawy. Kiedy tapnałem w GRAJ byłem już po wstępnym łał. Przekonałem się, że Kroniki są jak najbardziej dobrym tytułem i wypada teraz poświęcić im więcej uwagi.

Ok. Ale jak w to grać? Reguły są bardzo proste. W skrócie i ogółem wygląda to tak, że gracze współpracują, by razem podołać scenariuszowi. Będą mogli zbierać karty odpowiadające dowodom rzeczowym, odwiedzać różne lokacje i spotykać różne postaci na swojej drodze. Będą mieli możliwość zbadać miejsca zbrodni (jupi!) – czy to przy użyciu specjalnych okularów do trybu 3D, czy bez. Patrzymy wtedy w ekran i opowiadamy towarzyszom co tam widzimy, oni zaś wybierają karty, które pasują do naszego opisu. Później możemy je skanować, sprawdzić czy są istotne dla śledztwa. W trakcie partii wykonywanie różnych czynności wiąże się z utratą czasu w grze. Będzie to pięć lub dwadzieścia minut – godzina w aplikacji będzie aktualizowana automatycznie. Bardzo ważne jest również wspomniane już skanowanie kodów QR co wywołuje określone efekty – np. rozmowę z kimś, pozwala zapytać o konkretną rzecz, udać się w wybrane miejsce.

Ze skanowanie nie miałem prawie żadnych trudności. Nie licząc kilku sytuacji z odbijającym się na karcie światłem czy zbyt blisko przysuniętym urządzeniem. To cieszy, bo skanowania jest bardzo dużo.

Aplikacja też działa nieźle. Na pochwałę zasługuje szczególnie za możliwość przeglądania wstecz oraz wznowienia scenariusza. Poza tym całość jest przejrzysta i nie przypominam sobie niczego co uprzykrzało mi zabawę.

W związku z tym, że korzystanie z aplikacji okazało się płynne i nieskomplikowane nie pozostało mi nic innego jak zatopić się w fabule. Pora wcielić się w śledczych, którzy drogą dedukcji, analizą, dokonując odpowiednich wyborów, dyskutując między sobą dotrą do prawdy.

Klimacik budowany jest od samego początku. Kolejne przepytywania, oględziny, odwiedziny miejsc mogą odkryć przed graczami ważne fragmenty historii, ale zdarza się, że odrobinę zmylą, nie przyniosą niczego przydatnego. Kroniki Zbrodni oferują bardzo wiele. Wciągają w swój świat i zmuszają grupę do współpracy. Do działania. Do podejmowania wyborów, czasami trudnych, a czasami dość oczywistych, prostych. Sporo zależy od nastawienia, umiejętności grupy oraz samego scenariusza, jego poziomu trudności. To taki mały minusik, jeden z nielicznych, które przychodzą mi do głowy – że czasami to co należy zrobić jest właśnie oczywiste. Bo Kroniki Zbrodni nie wydają mi się grą ciężką, bardzo zawiłą, w której muszę drążyć, drążyć i drążyć, żeby dojść do odpowiedzi. Jednak warto też pamiętać o tym, iż podczas zdawania raportu na koniec dochodzenia trzeba będzie odpowiedzieć na pytania. Same domysły nie wystarczą kiedy przyjdzie nam zeskanować kod, a nie będziemy wiedzieć który na pewno.

A jak tytuł sprawdza się grając solo? Cóż, nie wiem. Nie próbowałem, bo raz – za graniem w pojedynkę nie przepadam, a dwa – nie chcę pozbawiać się elementu kooperacji. Czyli prowadzenia rozmów i zespołowego podejścia do zabawy. Wystarczył trening, bym zauważył, że taki wariant doskonale się tu sprawdza i odpuściłem solo.

Kroniki Zbrodni bardzo mi się spodobały. To znakomita gra. Super się prezentuje, jest przystępna, otwiera graczom świat wydarzeń ciekawych, czasami nieco brutalnych, świat w którym poruszamy się z łatwością. Świat do którego można zajrzeć dzięki okularom, zerknąć na jego skrawek, jakby przez uchylone wieczko jakiegoś zaczarowanego pudełka. Na chwilkę, na moment.

No właśnie. Wrócę jeszcze do okularów. Otóż nie spodziewałem się jak dobrze taki klawy gadżet sprawdzi się w grze planszowej. Limit czterdziestu sekund, bo tyle jest przewidziane w ramach jednego oglądania, to mało. Ale fajnie mało! Szybkie oględziny i przekazywanie pozostałym graczom co widzę to świetne uczucie. A, że w trakcie scenariusza nie zdarza się takie patrzenie zbyt często… to ochota na używanie okularów wzrosła. Super. Super. SUPER.

Na chwilę, w której piszę te słowa nie skończyłem jeszcze wszystkich dostępnych w aplikacji spraw. Te, które są już za mną dały mnóstwo radości. Bardzo chętnie podejmę pozostałe, ale staram się troszkę hamować, bo nie ma ich dużo. Po zakończeniu, po udzieleniu odpowiedzi na pytania dana przygoda się kończy i choć można przejść ją ponownie, chyba bym się na to nie zdecydował. Dlatego odkrywam je powoli.

No, to kończę. Znakomita gra. O tak. Znakomita.

Recenzja dokonana dzięki uprzejmości wydawnictwa FoxGames. Dzięki!