Po przygodę i prestiż… Tales of Glory

Uwaga, ważne. Materiał reklamowy – egzemplarz gry otrzymałem bezzwrotnie od firmy Ankama.

Info:

Autor: Romain Chastan
Liczba graczy: 2-5
Czas gry: ~45 minut?

W skrócie i ogółem – o zasadach:

W Tales of Glory gracze wcielają się w postaci bohaterów, którzy będą przemierzać świat gry w poszukiwaniu przygód. Na swoich drogach mogą napotkać przeróżne miejsca, potwory, inne postaci, a nawet znaleźć Skarby. Ale nie jest to gra kooperacyjna, bo na koniec partii liczy się zgromadzony Prestiż (Prestige) – kto będzie miał go najwięcej wygrywa rozgrywkę.

W trakcie zabawy przyjdzie nam dobierać kafle i łączyć je w swoim obszarze gry. Zanim jednak będziemy mogli to zrobić, trzeba, a używamy do tego kart, w tajemnicy wybrać jeden z sześciu lub ośmiu (w zależności od liczby grających) dostępnych elementów. Jeżeli zdarzy się, że więcej niż jedna osoba wybrała ten sam – patrzymy na kolejność w rundzie. Wybrany Adventure tile po opłaceniu kosztu wystawiamy dołączając (z zachowaniem zasad) do jednego lub więcej już zbudowanych kafli. Jeżeli nie chcemy tego robić zawsze pozostaje opcja odrzucenia w zamian za Coin, Potion oraz Key. No właśnie, ten ostatni, Klucz – to komponent ważny i bardzo przydatny. Zdobyć go da się na różne sposoby, ten chyba najczęściej spotykany to nagroda za utworzenie Połączenia pomiędzy dwoma kaflami w taki sposób, by tworzyły kluczyk. Otrzymujemy za to żeton, który pozwala na otwarcie skrzynek i zgarnięcie bonusu. Oczywiście jeżeli jakieś nieotwarte skrzynki na kaflach mamy.

W Tales of Glory mamy też Majority Tokens, które przypominają graczom o rozpatrzeniu na koniec partii tego, kto ma większość w: Walce (Combat), Magia (Magic), Mikstury (Potions) oraz Monetach (Coins). W trakcie gry będziemy zbierać tego całe mnóstwo.

Co więcej, dzięki odpowiedniemu układaniu kafli i łączeniu ich ze sobą możemy zebrać sporo nagród – w tym oczywiście samych punktów prestiżu. Podobnie jak za otwieranie skrzynek czy za spełnienie wymagań niektórych kafli: na przykład posiadanie jakiegoś rodzaju Adventure tiles.

W razie czego gra oferuje wariant nieco bardziej zaawansowany, poprzez wprowadzenie Quest tiles. Gracze zaczynają z dwoma, które mogą sobie zbudować dodatkowo.

To mniej więcej tyle. Po pełne reguły odsyłam oczywiście do instrukcji.

Wrażenia, refleksje, szczegóły:

Wykonanie:
W dechę. Wyborne ilustracje robią robotę i Tales of Glory prezentuje się wspaniale. A poza tym jest tu cała masa solidnej drobnicy, między innymi żetony buteleczek, monet czy kluczy. Porządne są też kafelki oraz mała i przydatna plansza. Jakość wykonania więc oceniam bardzo dobrze, tak samo jak ogólny wygląd komponentów.

Mam jednak małe 'ale’, które tyczy się oznaczeń. Symbole są jasne, nietrudno je zrozumieć – ale – nie wiedzieć czemu czasami ich układ na kaflach bywał mylący. W związku z tym, że symbol o wyższej wartości jest zawsze wyżej niż ten o niższej ich pozycje nie są stałe, a przez to nietrudno o pomyłkę, gdy zestawiamy koszt ze swoimi zasobami. Cóż, niewiele, a trochę drażniło.

Ah, no tak, jeszcze słowo o klawym insercie w pudełku, dzięki któremu możemy posegregować zawartość. I pewnie gdyby nie to, że zniszczyłem nieco przez niego planszę (bo da się 'wpiąć’ ją tak, by zamknęła część komponentów pod spodem) to byłbym z niego super zadowolony. A tak jest tylko okej.

Czas rozgrywki:
Gra śmiga szybko, bez większych przestojów. Sporą część partii możemy rozgrywać symultanicznie, a co za tym idzie dynamicznie i bez zbędnego przeciągania. Dodatkowo, gdy już mniej więcej wiemy co Tales of Glory oferuje do zbudowania zabawa staje się jeszcze, choć tylko ciut, płynniejsza.

Klimat:
Taki sobie. Nawet się to wszystko zgrywa z tematem, bo budujemy świat, po którym gania nasz bohater. Fajnie, że możemy tam spotkać może różne postaci czy pokonać potwory. Spoko, że odwiedzamy różne miejsca i odnajdujemy klucze do skrzyń. Jak na grę tego kalibru jest nieźle. Da się troszkę wczuć i delikatnie poczuć smak przygody.

Regrywalność:
Ok. Trochę mało tu Adventure tiles przez co zdecydowana ich większość przewija się przez stół w każdej rozgrywce (grając we dwie lub trzy osoby odrzuca się zaledwie dwa podczas przygotowania) – szkoda. Ale już spoko jest to, że w wariancie dla zaawansowanych mamy do dyspozycji dodatkowe Quest tiles – to przyjemny powiew świeżości. Coś tam wnoszą kafle Bohaterów – między innymi nieco inny start zasobów – klawo. Dużo wnosi zaś losowość w pojawianiu się kafli w trakcie partii oraz kwestia tego komu uda się dany zdobyć, bo w końcu obstawiamy niejawnie.

Próg wejścia (przystępność):
Niziutki. Reguły są proste. Da się je z łatwością wyjaśnić i prędko zacząć zabawę.

Odrobinę pomocna w walce o wygraną może okazać się wiedza o kafelkach jakie w Tales of Glory się znajdują, ale po pierwszej partii myślę, że przestaje mieć to większe znacznie.

Negatywna interakcja:
Sprowadza się do podbierania kafli. Tyle, że nie zawsze łatwo przewidzieć na co poluje przeciwnik i bywało sporym zaskoczeniem gdy ktoś wybrał to samo co ja. I nie ma przed taką sytuacją szans na obronę – liczy się kolejność graczy w rundzie. Jeżeli ktoś wcześniej weźmie dany element, będziemy zmuszeni brać udział w dogrywce i wybierać z tego co zostało. Rozwiązanie hm… co najwyżej takie sobie.

Losowość:
Spora. Przejawia się oczywiście podczas wykładania kafli na planszę na początkach rund. Z drugiej strony fajnie, że do wyboru mamy zawsze aż sześć (przy dwóch lub trzech graczach) lub osiem (przy czterech lub pięciu). No i nierzadko może zdarzyć się, że ktoś zwinie nam coś przydatnego i trudno temu zaradzić… ale na szczęście sporo da się wycisnąć nawet z tych słabszych w danym momencie kafli. Dlatego losowość choć niemała, nie psuła mi frajdy z rozgrywek.

No i powoduje w końcu, że partie różnią się od siebie, więc podnosi regrywalność.

Podsumowanie:

Prosta, ładna, szybka. Tales of Glory to udana planszówka, która oferuje przyjemną rozrywkę pełną nieskomplikowanych decyzji, delikatnej interakcji i wyczuwalnego klimatu. Smaczna, lekkostrawna, pozwalająca troszkę, choć nie przesadnie dużo, pogłówkować. Całościowo zatem niezła to gra, w którą grało mi się dobrze.

Składanie połączeń prowadzących do zdobywania kluczy to kawał ciekawego mechanizmu, główkowanie z ustawieniem elementów w taki sposób, by nie zmarnować szansy na otwarcie skrzyni to świetna sprawa. Jeżeli zaś chodzi o impuls do tego co chcielibyśmy kupić w danej rundzie to nierzadko dają go nagrody z kafli – i to niekoniecznie te główne – a dodatkowe, odpalane dopiero w momencie dopasowania elementów po sąsiedzku. Za dobre ułożenie można zgarnąć mnóstwo punktów czy przydatnych zasobów. Cała ta część Tales of Glory, jej esencja, bardzo mi się podoba. Szukanie odpowiednich kawałków układanki i znajdowanie drogi do wyciśnięcia z tego jak największej liczby prestiżu jest świetnym zajęciem i daje dużo radochy. Dodatkowy plusik leci też za to, że gromadzimy punkty nie tylko w trakcie partii, ale również zliczając je na koniec z (o ile jakiś mamy) kafli z nagrodą odnoszącą się do elementów ułożonych w trakcie gry, np. dwa prestiżu za każdy wyłożony w naszym obszarze kafel miejsca.

Oczywiście, są drobiazgi, które mi nie pasują. Pomijam już kwestię rozlokowania symboli opisaną wyżej. Cóż, trudno, przegryzłem, da się z tym grać. Szkoda jednak interakcji między graczami – widzę w tej sferze sporo do poprawy, oraz ciut za małej liczby płytek – za małej, bo przydałoby się więcej żeby ze znaczną swobodą zmieniać zestaw co rozgrywkę. Punktowanie z różnych źródeł jest co prawda spoko, ale gdyby było go więcej i o większej różnorodności, to wraz z głębszym zasobem kafli Tales of Glory mogłaby być grą kapkę lepszą.

Kończąc już: ToG oceniam pozytywnie. Do 'dychy’ zabrakło, bo o rewelacji nie ma mowy. Rozwiązania mechaniczne choć porządnie zaprojektowane i działające nieźle ostatecznie nie są niczym wypychającym tę pozycję przed szereg. Ale nie przeszkadza to wcale tytułowi być pozycją zrobioną poprawnie, zasługującą na nie najgorszą notę. To moim zdaniem planszówka dobra, która ma swoje plusy, ale i nie ustrzegła się minusów. Myślę, że z powodzeniem może się podobać.

Najbardziej lubię (mocna strona):
Piękne ilustracje. Proste reguły. Kombinowanie z uzyskiwaniem kluczy.

Najmniej lubię (słaba strona):
Obstawianie kartami, który kafelek chcemy nabyć.

Recenzja dokonana dzięki uprzejmości firmy Ankama. Thanks!