Pif-paf i z laserka… recenzja gry Adrenalina!

Uwaga, ważne. Materiał reklamowy – egzemplarz gry otrzymałem bezzwrotnie od wydawnictwa Rebel.

Więcej zdjęć? Dodatkowy wpis znajdziesz tu: Look inside! – Adrenalina.

To pierwsza 'taka’ gra przeniesiona na planszę z jaką mam do czynienia. Nie ukrywam, że oryginalność pomysłu zaintrygowała mnie w mig. Lekko podekscytowany i zdecydowanie zaciekawiony (z głową wypełnioną wspomnieniami lat młodzieńczych) wziąłem Adrenalinę w dłonie. No co…, nic w tym chyba dziwnego, że na myśl o strzelance mogą facetowi zadrgać palce. W końcu często jesteśmy dzieciakami jeszcze długo po dwudziestych czy trzydziestych urodzinach. A tu taki prezent… Ah te szarobiałe klawiatury i kulkowe myszki, to były czasy.

I oto jest! W futurystycznych szatach i z pierwszorzędnymi figurkami – tytuł w sam raz dla mnie i pewnie w sam raz dla wielu mi podobnych. (Jakby gdzieś tam słychać przytłumione: Wyłącz już! Cały dzień tylko grasz i grasz…) (Ehh… no gram. Po latach wiele się w tej materii nie zmieniło. Tylko czasami prądu trochę mniej potrzeba.)

Info:

Autor: Filip Neduk
Polski wydawca: Rebel
Liczba graczy: 3-5
Czas gry: ~60 minut?

W skrócie i ogółem – o zasadach:

Pomimo kilku różnych trybów rozgrywki, zasady Adrenaliny nie powinny sprawić jej odbiorcom zbyt dużych trudności. Większość zabawy sprowadza się do operowania kartami broni i zdolności oraz poruszania się po planszy.

W swojej turze gracz wykonuje proste czynności. Trzeba je tylko jak najlepiej wykorzystać. Optymalnie, jeśli mogę zasugerować. Ruch o 1,2,3 pola, podniesienie amunicji (łączone również z ruchem), strzał czy użycie karty (lub kart) – to w końcu nie tak znowu dużo. Choć kombinacji generuje o wiele więcej, bo możliwości jest całkiem sporo.

Oczywiście warto też zwrócić uwagę na tytułową adrenalinę, która wpleciona jest niejako w postaci graczy. Po przyjęciu określonej liczby obrażeń odblokowany zostaje specjalny upgrade umiejętności przez co mogą być one nieco bardziej wydajne niż w pełni sił.

Po więcej odsyłam do instrukcji, tam znajdziecie komplet informacji.

Wrażenia, refleksje, szczegóły:

Wykonanie:
Pozytywnie. Usatysfakcjonowany. Wystarczająco szczegółowe, kolorowe i dość duże figurki to jedno. Ładnie zrobiona plansza, sporych rozmiarów karty i niemało solidnych żetonów czy znaczników to kolejna zaleta. Nie bardzo mam do czego się przyczepić – może do oznaczeń na kartach broni, których długo musiałem się uczyć i których nadal nie do końca jestem pewien (tak na pierwszy rzut oka). Na szczęście jest dodatkowa instrukcja uzupełniająca – zawiera opisy ich działania.

Czas rozgrywki:
Bywało, że rozgrywka się przeciągała. Dynamizm chwilami zwalniał. Już szczególnie wtedy, gdy ktoś chciał przeliczyć 'za dużo’. Ostatecznie zabawa nie trwa jakoś nieznośnie długo, ale zacięcia czasami mi się przytrafiały co z pojęciem adrenaliny nie bardzo mi się niestety kojarzy.


Klimat:
Powtórzę się, ale temat jakiego dotyka Adrenalina jest na tyle rzadki, że już sam w sobie mocno zachęcił mnie do spróbowania. Tylko pytanie: jak gra wypada w praktyce?
Raczej przeciętnie.
Z jednej strony mamy różnorodne bronie o ciekawie zaprojektowanym działaniu, figurki postaci czy choćby klawą szatę graficzną. Z drugiej natomiast tkwią mechanizmy rządzące Adrenaliną, które choć dobre, niekoniecznie muszą wzbudzać wielkie emocje i budować klimat. Miksując to wszystko wynik jest dla mnie jasny: średnio. Trochę za dużo tu kalkulowania i optymalizacji, a trochę za mało wartkiej, ekscytującej i otwartej na ewentualnej pomyłki strzelanki.


Regrywalność:
Jest na bardzo fajnym poziomie. Przez fajny mam na myśli – dobry, porządny, odpowiedni. Olbrzymie znaczeni mają tu karty broni, dzięki którym ataki graczy (interakcja) można rozgrywać na różne sposoby (świetny smaczek i przyjemne główkowanie). Nie bez znaczenia pozostaje modułowa plansza czy dodatkowe tryby rozgrywki. Za to: duży plus.

Próg wejścia (przystępność):
Choć zasady nie wydają mi się trudne to niestety sądzę, że pierwsze chwile spędzone z Adrenaliną mogą okazać się ciut… no właśnie, trudne. Wyjaśnienie działania narzędzi walki czy choćby zmian względem dodatkowych trybów rozgrywki nie ułatwia zadania pod tytułem 'naucz mnie tej nowej, fajnej gry o strzelaniu’. Po za tym nie jest źle. Gdy już załapiemy o co chodzi, nie powinno być większych trudności podczas partii.


Interakcja:
Niemal wszechobecna. Podbieramy sobie amunicję, broń, atakujemy nawzajem, polujemy na wartościowe cele (im częściej giniemy, tym mniej punktów później jesteśmy warci). Dzieje się sporo, a oddziaływanie na rywali ma olbrzymie znaczenie i jest go mnóstwo.

Losowość:
Niska. Paradoksalnie chyba odrobinę zbyt niska. Myślę, że w grze brakuje nuty chaosu, a inaczej mówiąc – nieprzewidywalności. Gdybym mógł sobie zażyczyć, to chciałbym dobrze działającego, przemyślanego mechanizmu wykorzystującego kości. I tak jak niespecjalnie przepadam za losowością (szczególnie w walce) tak tym razem nieco turlania przywitałbym z radością.

Skalowalność:
Również plus. Trochę szkoda, że nie pogram we dwójkę, ale jakoś muszę z tym żyć. Pozostałe warianty są ok i nie zauważyłem, żeby coś było nie tak. Choć warto mieć na uwadze to, że niektóre bronie zyskują na sile dopiero przy większej liczbie graczy.

Podsumowanie:

Z różnych względów Adrenalina po prostu mi się podoba. Pewnie swoją rolę gra tu sentyment do leciwych już, dynamicznych FPSów z czasów <braku zmartwień i rzadko krępowanej wolności>. Dobre nastawienie potrafi zdziałać wiele. Dlatego podchodząc do niej z entuzjazmem, finalnie odchodzę z dobrym samopoczuciem i niekiepską opinią. Doceniam z pozoru prosty mechanizm oraz nieźle wykorzystany temat. To świetny ruch – wprowadzić zróżnicowaną broń i oprzeć na niej lwią część rozgrywki. Adrenalina broni się w swojej kategorii. Kategorii w wielu kręgach niezwykle popularnej. I choć zrobienie dobrze działającej planszówki 'leżącej’ maksymalnie blisko prawdziwego, soczystego FPS’a nie mogło być łatwe, to jednak Adrenalina daje radę i w wielu aspektach sprawdza się co najmniej prawidłowo. Owszem, nie ustrzegła się niedociągnięć, bo te dostrzegłem tu i ówdzie, ale raz, że to tylko moje odczucia (nie wszyscy muszą się ze mną zgodzić), a dwa – jeśli już faktycznie coś mi w niej doskwiera to całościowo nie zakłócają pozytywnej oceny.

Słowem końca – nie jest to może wielki hicior, ale gra zdecydowanie wyżej przeciętnej już tak. Tako rzekłem i tak też uważam.

Najbardziej lubię (mocna strona):
FPS na planszy. Jaki by nie był – powolny czy szybki – podoba mi się forma Adrenaliny. A i wykonanie i wygląd jest naprawdę wysokich lotów.

Najmniej lubię (słaba strona):
Opisy kart broni…


Dlaczego na TAK:
Bo wygląda ładnie, bo odciśnięto na niej trochę klimatu 'strzelania’. No i jednocześnie ciężko o konkurencyjny zamiennik w tym rozmiarze i tej charakterystyce.

Recenzja dokonana dzięki uprzejmości wydawnictwa Rebel. Dzięki!