Rybki, rybki, więcej rybek… recenzja gry Little Big Fish!

Uwaga, ważne. Materiał reklamowy – egzemplarz gry otrzymałem bezzwrotnie od wydawnictwa Funiverse.

Takie małe pudełeczko, niepozorne, coś jakby dla dzieci? Otworzyłem, wysypałem zawartość, a tam rybki. Takie sztuczne, ale jednak rybki. Jakieś plansze, żetony, wszystko wygląda całkiem fajnie. Szybko przeczytałem instrukcję i zagrałem. Łał, niekiepskie!

Info:

Autorzy: Igor Polouchine, David Perez
Polski wydawca: Funiverse
Liczba graczy: 2
Czas gry: ~15-20 minut?

W skrócie i ogółem – o zasadach:

Gracze rozkładają obszar składający się z czterech części – dwa na dwa i rozstawiają swoje początkowe rybki. Po trzy małe, każdy przy swojej krawędzi. W trakcie partii będą mogli nimi poruszać – w turze graczowi przysługuje ruch jedną o dwa pola albo dwiema po jednym. Jeżeli znajdą się na polu z efektem (przechodząc przez nie lub kończąc tam ruch) muszą go użyć.

Jakie są efekty? Pozwalają powiększyć rybkę – z małej do średniej lub ze średniej do dużej. Wystawić nową, małą rybę na planszę. Można też wybrać się na pole ze znakiem zapytania, czyli dobrać żeton Niespodzianki i rozegrać efekt na nim zawarty – zamienić na większą lub wystawić kolejną figurkę, obrócić element planszy o 90 stopni albo.. stracić rybkę, tą którą aktywowaliśmy pole, a przy tym zlikwidować też (jeżeli jakaś jest na tej części planszy) rybę przeciwnika. Są jeszcze pola z wrakami statków, które robią za przeszkody dla średnich i dużych rybek. Małe mogą przez nie przemykać i tym sposobem wydłużać swój ruch.

Gra kończy się, gdy jeden z grających zje swoimi figurkami pięć figurek rywala lub gdy ktoś zostanie z tylko jedną dostępną na planszy.

Aha, zjadanie. Rybka zjada rybkę wchodzą na jej pole. Musi być tego samego lub większego rozmiaru. To jedyny moment, w którym można wejść na to samo pole co inna ryba.

Po więcej odsyłam do instrukcji :).

Wrażenia, refleksje, szczegóły:

Wykonanie:
Super. Jak na kompaktową grę jest tu spoko wysokiej jakości komponentów. Efektowne są wspomniane już wielokrotnie rybki, ale reszta zawartości też daje radę. Zawartość gry wygląda na trwałą, solidną i zapewne długo wytrwa w dobrej kondycji. Nie przeprowadziłem na to testu, ale podejrzewam, że Little Big Fish powinno sprawdzić się nieźle jako gra 'na zewnątrz’. Gdzieś gdzie przeszkadzać może lekki wiatr czy ograniczona przestrzeń na rozłożenie planszówki.

Czas rozgrywki:
To szybka, dwuosobowa gra, która świetnie spisuje się jako uzupełnienie sesji z jakimiś większymi planszówkami lub tytuł na chwilkę, gdy nie miałem zbyt wiele czasu lub chęci na nic cięższego. Przy czym jest tu nad czym się zastanawiać, więc czasami krótkie przestoje się zdarzały. Jednak myślę, że z perspektywy krótkich partii nie jest to uciążliwe ani nie przedłuża wyjątkowo zabawy.

Klimat:
Robotę robią figurki. Ogólnie całe ładne wykonanie podkreśla temat, a efekty i poruszanie się choć proste, fajnie pasuje do mokrego świata pełnego łusek, skrzeli i zjadających się rybek… 🙂

Regrywalność:
Byłem trochę zaskoczony, przyznam, że tak dobrze grało mi się w Little Big Fish. Z przyjemnością zasiadałem do rozgrywek. Między innymi dzięki zmiennemu układowi planszy, losowemu doborowi żetonów Niespodzianek i mocnej interakcji z przeciwnikiem gra nie jest nudna i chciało mi się do niej wracać. Werdykt: pozytywnie!

Próg wejścia (przystępność):
Niziutki. Zasady są bardzo przystępne, a ich wyjaśnienie zajmowało mi zaledwie chwilkę. Prościzna.

Negatywna interakcja:
No cóz, to pojedynek 1 vs 1 w zjadanie ryb – interakcji zatem nie brakuje.

Losowość:
Mała. Może być. Uzupełnia grę wprowadzając do niej kapkę niepewności. Dobieranie żetonów potrafi znacznie pomóc, ale i bywa, że przeszkadza (szczególnie mocny wydaje się wędkarz, który może usuwać nawet największe rybki). Ale mimo to uważam, ze losowość występuje w odpowiedniej dawce – jest ok.

Podsumowanie:

W ogóle nie miałem w planach grać w Little Big Fish. Ale skoro już wpadła mi w ręce to spróbowałem. I proszę, zaskoczenie. Spodobała mi się po pierwszej partii! Ba, już po samym przeczytaniu instrukcji zacząłem przeczuwać, że może być dobrze. I było.
Ta mała gra urzekła mnie nie tylko swoim wyglądem (znowu – rybki są super) ale i zaskakująco ciekawą rozgrywką. Mechanika choć prosta, pozwala na spoko kombinowanie. To zajmujący pojedynek. Pojedynek, który trwa co prawda dość krótko, ale jest wciągający, ma proste zasady, dynamiczną rozgrywkę i jest pełen porządnej interakcji.

Inna sprawa, że według mnie nie ma tu nic innowacyjnego, o rewolucji nie ma mowy. Na szczęście całość funkcjonuje prawidłowo i myślę, że może się podobać. W swojej kategorii Little Big Fish ma silną pozycję, bo ma też mnóstwo zalet.

A minusy? Hm, w sumie to losowość potrafi czasami trochę ukłuć – np. gdy stracimy dużą rybkę trafiając na żeton z wędkarzem (są dwa, a wszystkich Niespodzianek łącznie osiem). Albo powrót z kiepskiej sytuacji, gdy przeciwnik nam odskoczy – wtedy bywało mi trochę trudno.

Kończąc więc: gra trafiła w mój gust. Pojawiła się kapkę znienacka, więc cieszy, że nie przepadła wśród wielu innych tytułów. To dobrze, bo to całkiem niezły tytuł.

Najbardziej lubię (mocna strona):
Wygląd. Prosta mechanika oferująca przyjemną zabawę 1vs1.

Najmniej lubię (słaba strona):
Może ciut losowość, ale to odrobinę na wyrost.

Recenzja dokonana dzięki uprzejmości wydawnictwa Funiverse. Dzięki!