Na szczyt, na szczyt… recenzja gry Gangi Nowego Jorku!

Uwaga, ważne. Materiał reklamowy – egzemplarz gry otrzymałem bezzwrotnie od wydawnictwa FoxGames.

Mała karcianka w małym pudełku z groźnie wyglądającą bandą na wieczku. Dziś o Gangach Nowego Jorku.

Info:

Autor: Gordon Hamilton
Polski wydawca: FoxGames
Liczba graczy: 2-4
Czas gry: ~30 minut?

W skrócie i ogółem – o zasadach:

W trakcie partii będziemy starać się doprowadzić przedstawicieli naszych gangów na szczyt hierarchii, której struktura budowana jest w kształt piramidy. Punktowane są tylko pola na górze – oczywiście pozycja na topie, ale również dwa rzędy poniżej wierzchołka, co daje łącznie sześć wartościowych miejsc. Maksymalna liczba punktów do zgarnięcia wynosi dziesięć – po jednym za trzy najniższe pozycje, po dwa za te nieco wyżej i trzy za zajęcie szczytu.

Gracze otrzymają po trzy karty pokazujące gangsterów, których gangi poprowadzą. Z początku będą to informacje niejawne, ale w miarę postępu rozgrywki część z kart zostanie ujawniona.

W swoim ruchu musimy wybrać – albo przesuwamy kartę gangstera w górę, po innych kartach, w efekcie czego pozostaje jedno puste pole na dole piramidy i trzeba je uzupełnić dobierając nową postać z talii. Druga możliwość to użycie karty z ręki do aktywowania gangstera już wyłożonego do piramidy. Taka czynność pozwala na wypchnięcie sąsiadującej z nim karty.

Gra kończy się, gdy wszyscy gracze zdecydują się spasować.

Po więcej odsyłam oczywiście do instrukcji :).

Wrażenia, refleksje, szczegóły:

Wykonanie:
Spoko. Co prawda to tylko karty, bo żadnych bajerów w postaci żetonów, figurek czy planszy w pudełku nie uświadczyłem, ale są całkiem ładne. Ilustracje, myślę, mogą się podobać, utrzymane są w nieco mrocznej stylistyce, która dobrze pasuje do tematu gry. Podobają mi się.

Jakość kart? Też niczego sobie. Jasna ramka nieźle ukrywa ewentualne zniszczenia na krawędziach.

Czas rozgrywki:
Krótkie, szybkie partie w Gangi Nowego Jorku nie grożą nudnymi przestojami. Rozgrywka jest dynamiczna, bo czynności jakie możemy tu wykonywać są zupełnie nieskomplikowane.

Klimat:
Możliwość blefowania fajnie wpasowuje się w gangsterskie realia tytułu i co ważne, świetnie się tu sprawdza. To jedno z głównych narzędzi dostępnych graczom, zaraz po wypychaniu, które pozwala na interakcję z rywalami – oba dodają Gangom klimatu. Ten jest, więc w grze wyczuwalny, choć raczej delikatnie.

Regrywalność:
Bez szału. Mechanicznie GNJ daje radę, całość działa dobrze, ale koniec końców jakoś mnie nie kręci. Brakuje tu kombinowania, brakuje czegoś ponad przesuwanie ładnych kart i wypychanie gangsterów z piramidy, ponad prosty blef. Wiem, że to jedynie mała karcianka, ale nawet mając na uwadze jej 'kaliber’, sądzę, że oferuje zbyt mało, bym zainteresował się nią na dłużej.

Próg wejścia (przystępność):
Pełna przystępność. Gangi nie przytłaczają regułami i wyjątkami. Rozgrywkę dostarczają lekką, luźną, o niskim poziomie trudności.

Negatywna interakcja:
Jest. I może mieć spory wpływ na końcową punktację, bowiem usunięcie komuś postaci z wysokiej pozycji często bywa bardzo dotkliwe. To mocny sposób, który potrafi namieszać w strefie pod szpicą. Możliwość takiej demonstracji siły nawet mi się podoba. Jest ok.

Losowość:
Duża i wydaje mi się, że ma olbrzymie znaczenie dla przebiegu partii, tego kto ostatecznie zwycięży. Jeśli karty członków gangów nam nie podejdą, znajdą się w większości gdzieś blisko spodu talii, to może być ciężko podjąć równą rywalizację z osobami, które swoje karty będą miały na wierzchu – czyli pojawią się im w grze wcześniej i będą miały szansę szybko piąć się w górę. Losowość zatem, niestety na minus.

Podsumowanie:

Gangi Nowego Jorku mnie nie porwały. Przesuwanie kart po blacie nie wydaje mi się specjalnie ekscytujące. Czasami bywało przy tym trochę śmiechu, bo blefowanie kapkę bawi, ale patrząc na całość nie jest to tytuł, który kusi mnie do rozłożenia na kolejne partyjki. Nie czuję frajdy w usuwaniu kart czy pełznięciu do władzy na szczyt piramidy pełnej groźnie łypiących na mnie pary oczu. Do rozpychania się w drodze po koronę łobuzów, którzy mogą mnie z tej wspinaczki nie raz i nie dwa z łatwością wypchnąć. No i ten losowy rozkład kart w talii…

Gra owszem, wygląda nieźle, ma też odrobinę klimatu, dobrze, że jest szybka i nietrudna, ale to dla mnie za mało. Nagrałem się już, miło wspominam niektóre z partii, ale niektóre… niestety nie.

I już. Już mi wystarczy. Bo Gangi Nowego Jorku nie trafiły w moje gusta. A szkoda.

Najbardziej lubię (mocna strona):
Spoko ilustracje, możliwość zwodzenia przeciwników.

Najmniej lubię (słaba strona):
Losowy układ kart w talii.

Recenzja dokonana dzięki uprzejmości wydawnictwa FoxGames. Dzięki!