Uwaga, ważne. Materiał reklamowy – egzemplarz gry otrzymałem bezzwrotnie od wydawnictwa Rebel.
Recenzję znajdziesz tu: Terraformacja Marsa.
Hej!
Łapcie 'unboxing’ Terraformacji Marsa. Zerknijcie na to co udało mi się wygrzebać z pudła. Co prawda elementy nie świecą nowością, bo są już po kilku partiach, ale i tak trzymają się nieźle. Od razu uprzedzam, te kosteczki nie są z metalu.. choć mogą go przypominać :/.
Zaraz z wierzchu – instrukcja.
Pod nią plansza, która choć sprawia wrażenie ogromnej, wcale nie jest aż tak duża.
Dalej planszetki graczy. Z miękkiego, giętkiego i niestety sprawiającego wrażenie bardzo delikatnego materiału. Wydają się skomplikowane? Nie są ;].
Trochę kosteczek zasobów. Świecą się, odbijają światło, wyglądają jak metal… Fajny bajer, którego wcześniej nie widziałem jeszcze w żadnej planszówce.
Część znaczników obszarów terenu. Zieleń, miasta, oceany.
Znaczniki graczy w pięciu kolorach.
I trochę kart. Trochę, bo w pudle jest ich całe mnóstwo.
Część 'dodatkowych’ kart – korporacje, pomocnicze, promos. Do tego znacznik pierwszego gracza i kostki do oznaczania: postępu na torze temperatury, poziomu tlenu oraz 'upływu czasu’, czyli pokoleń.
Poniżej macie trochę dodatkowych fotek:
Jeśli dobrze się przyjrzeć, widać tu taki maluutki trójkącik. Oznacza dodatkowy rodzaj kart -> korporacyjnych. Do rozbudowanego wariantu rozgrywki.
Unboxing dokonany dzięki uprzejmości wydawnictwa Rebel. Dzięki!