Uwaga, ważne. Materiał reklamowy – egzemplarz gry kupiłem ze zniżką od wydawnictwa Cryptozoic Entertainment.
Ahh… karcianka w uniwersum DC. Tak, tak, chętnie sprawdzę. I można grać drużynowo? Jest Wonder Woman? Jest Superman? No, no brzmi interesująco…
Info:
Autorzy: Matt Hyra, Nathaniel Yamaguchi
Liczba graczy: 2-4
Czas gry: ~30-45 minut?
W skrócie i ogółem – o zasadach:
W DC Confrontations w dużej mierze chodzi o budowanie talii. Gracze zdobywają nowe karty i dokładają do swoich decków w ten sposób je rozbudowując. Karty posiadają umiejętności. Często jest to po prostu moc, której używa się do kupowania kart i atakowania przeciwników. Zdarza się możliwość dobierania kart, asysta, w przypadku lokacji – jakaś zdolność stała. Ale to tylko niektóre, bo wszystkich jest całkiem sporo, bywa że też takich znacznie bardziej złożonych.
Warianty rozgrywki są trzy. Drużynowy, jeden na jeden i na trzy osoby. Jeżeli chodzi o zasady to drobne różnice pomiędzy wariantami są, ale główne założenia pozostają te same. W trakcie partii, a dokładniej – w swojej turze, gracz decyduje, czy podejmuje konfrontację czy nie. Jeżeli nie – będzie mógł kupować karty. Jeżeli wybierze konfrontację, to przyjdzie mu atakować przeciwnika. Zebrana w tej turze moc będzie przeznaczona na atak. Zapewne nie zawsze uda się zgromadzić odpowiednią jej ilość tylko z tego co posiadamy na ręce na początku tury, więc ogłoszenie konfrontacji jest w pewnym sensie ryzykowne. Trzeba będzie brakującą moc uzyskać np. dzięki dobraniu kolejnych kart.
Ważne – każda Postać jaką wybierzemy sobie do gry, czy to superbohater czy czarny charakter, odzwierciedlona jest na trzech kartach Postaci. Karta o Level’u pierwszym wymaga dziewięciu mocy, by ja pokonać. O Level’u drugim – dwunastu mocy. A Postać na trzecim poziomie, aż piętnastu. Gdy atakujemy za cel obiera się Postać o najniższym poziomie. Jeżeli ofensywa się powiedzie (można się bronić), atakowany gracz zmienia kartę na wyższą level’em (z inną zdolnością indywidualną).
To tak pokrótce jeżeli chodzi o zasady. Po więcej odsyłam oczywiście do instrukcji. 🙂
Wrażenia, refleksje, szczegóły:
Wykonanie:
Ilustracje? Super! Wyśmienite, cieszą oko, bardzo mi się podobają. Chyba na zdjęciach dość dobrze to widać. Oznaczenia i opisy na kartach też są spoko, w zdecydowanej większości przypadków nie przysporzyły mi trudności. Trochę gorzej jest natomiast z trwałością kart. Pograłem i widzę, że odrobinę wycierają mi się krawędzie. Nie używałem koszulek, a myślę, że mogło to być dobrym posunięciem.
Czas rozgrywki:
Ok, choć zdarzyło się i tak, że rozgrywka okazywała się dłuższa niż zakładałem. Jest to pewnie trochę związane z decyzją o konfrontacji, którą gracz podejmuje sam (lub zostanie ona na nim wymuszona) – odkładanie ofensywy i koncentrowanie się na obronie oraz budowaniu talii może wpływać na czas trwania partii.
Klimat:
Mocny. Raz, że to przecież uniwersum DC, dwa, że pięknie to wszystko wygląda, a trzy, że walka świetnie pasuje do starć między superbohaterami i czarnymi charakterami.
Wspieranie się, gdy gramy drużynowo też dodaje smaczku zabawie. Użyczanie sojusznikowi zdolności swoich kart dzięki asyście jest super. Możliwość wspólnego blokowania i ogólnej współpracy robi swoje – dodaje do klimatu. Klimatu, który jest wyraźnie na plus.
Regrywalność:
Duża, bardzo duża. Granie w team’ie i możliwość łączenia różnych Postaci w dwójki to jedno. Jest jeszcze kwestia losowości w dobieraniu kart – tak z talii głównej jak i z indywidualnych decków. No i decyzje graczy – jak się zachowają, jakie karty zdobędą… Regrywalność stoi na wysokim poziomie. A w razie czego w instrukcji zawarto informację o tym jak połączyć Confrontations z DC Deck-Building Game: Rivals – Batman vs The Joker.
Próg wejścia (przystępność):
Warto zaznajomić się z kartami – jest ich sporo i czasami sporo mają też na sobie tekstu. Poza tym pod względem reguł jest dość prosto. Miałem tylko drobne problemy z pojęciem jak działają niektóre karty oraz jakieś małe wątpliwości co do zapisów w instrukcji, ale to wszystko. Gry skomplikowaną bym nie nazwał.
A swoją drogą pomoc udało mi się znaleźć szybko w Internecie. Wniosek? Próg wejścia nie jest wysoki.
Negatywna interakcja:
Nawet jeżeli do starć nie dochodzi co turę to ostatecznie DC Confrontations jest grą o intensywnej interakcji. Można sobie przeszkodzić nie tylko w trakcie konfrontacji. Wzięcie karty z Line-up’u czy użycie zdolności też mniej lub bardziej może pokrzyżować rywalowi plany.
Losowość:
Znaczna. To, że pojawia się przy dobieraniu kart jest ok – poziom akceptowalny. Trochę gorzej, gdy przeszkodzi podczas atakowania. To ciekawe rozwiązanie, że trzeba oszacować, czy uda się zebrać odpowiednią ilość mocy do wygrania konfrontacji. Szkoda jednak jego podatności na losowość – czasami kapkę mnie denerwowało, gdy któraś z kolei walka się nie udała.
Podsumowanie:
Lubię budowanie talii, więc już trochę tytułów z deck-buildingiem wpadło w moje ręce. DC Confrontations jest kolejną z nich i… no, no… przyznam, że to całkiem niezła gra. Ma w sobie fajne mechanizmy, które świetnie pasują, uzupełniają kręgosłup tej karcianki. Trzy karty Postaci z różnymi zdolnościami i stopniowe pokonywanie przeciwnika jest super. Momentami bardziej korzystne wydawało mi się szybkie przegranie konfrontacji, by móc skorzystać z lepszego wcielenia niż obrona za wszelką cenę. To nie musi być priorytet. Koncept rozdzielenia konfrontacji od nabywania kart też mi się podoba. Spoko system, który wnosi trochę dodatkowego planowania, trochę liczenia na fart.
Co więcej? Granie w drużynie klawo się sprawdza. Współpraca, kombinowanie we dwie osoby – łał. Dzielenie się kartami, pomaganie sobie w starciach, planowanie jak rozegrać tury – zdecydowanie daje radę.
A takie zalety jak osadzenie gry w uniwersum DC czy kapitalny wygląd ładnie dekorują całość.
Czy mam jakieś uwagi? Mam, ale małe. Pozdzierane krawędzie kart? Słabo. Konieczność grzebania w Internecie żeby zrozumieć jak działają karty? Też kiepsko. Czasami pech przy rozgrywaniu konfrontacji? Nie jest źle, ale.. no cóż.
Jednak minusy nie przysłaniają mi plusów. Tych jest więcej. Gra mi się podoba. Cieszę się, że zagrałem. O.
Najbardziej lubię (mocna strona):
Wygląd, fajne rozwiązania – np. konfrontacje, asysty, gra w drużynie.
Najmniej lubię (słaba strona):
Drobne wątpliwości co do zasad/działania kart.
Recenzja dokonana dzięki uprzejmości wydawnictwa Cryptozoic Entertainment. Thanks!